18 czerwca 2013

Rozdział 27

 Błogi spokój biblioteki, cisza przerywana jedynie szelestem kartek i notatki z Historii Magii. Sumy zbliżały się wielkimi korkami, tak więc Hermiona spędzała każdą wolną chwilę na nauce. Ograniczyła nawet poszukiwania w "Proroku Codziennym" po to, by zwiększyć czas poświęcany książkom. Od kilku dni praktycznie nie opuszczała biblioteki. 
Dziewczyna skończyła kolejny rozdział. Do końca zostało jej jeszcze sześć. Odłożyła na bok książkę i wykonała kilka obrotów głową, żeby rozluźnić obolałe od ciągłego pochylania się mięśnie karku. Dwuminutowa przerwa od książki jej nie zaszkodzi. Hermiona jeszcze raz powtórzyła w myślach temat, który przeczytała.  Nazwiska, wydarzenia, miejsca, daty - wszystko ułożone chronologicznie w jedną całość. Kiedy upewniła się, że niczego nie pominęła, schowała podręcznik z czwartej klasy do torby i zrobiła kilka kolejnych obrotów, jako rozgrzewkę przed kolejnym rozdziałem. Zanim zaczęła czytać, spojrzała z zaciekawieniem na siedzącego przed nią chłopaka. Draco był pogrążony w lekturze podręcznika od transmutacji i co jakiś czas marszczył brwi, co Hermiona uznała za urocze. Przyglądała mu się przez chwilę, poczym wyciągnęła podręcznik do piątej klasy i wróciła do nauki. Teraz całą swoją uwagę poświęciła czytanemu fragmentowi. Wszystko inne zniknęło. Nie było biblioteki i Draco siedzącego przed nią, tylko ona i tekst. Uważnie czytała każde słowo, najważniejsze rzeczy powtarzała po dwa razy i ruszała dalej. Dlatego dopiero po chwili poczuła, że ktoś delikatnie szturcha ją w ramię. Pod wpływem dotyku wróciła do teraźniejszości i zobaczyła Draco, pochylającego się w jej kierunku.
- Idziemy na zewnątrz - oznajmił szeptem.
- Nie - odpowiedziała krótko.
- Ale ja nie pytałem ciebie o zdanie - powiedział i zwinnym ruchem zabrał jej książkę.
- Draco! - Próbowała go powstrzymać, ale chłopak już stał, gotowy do wyjścia. - Nigdzie nie idę!
- W takim razie możesz się pożegnać ze swoim podręcznikiem do Historii Magii - Draco uśmiechnął się złośliwie.
Hermiona popatrzyła na niego wzrokiem godnym bazyliszka, rozważając wszystkie za i przeciw. Nie chciała dać mu tej satysfakcji, ale z drugiej strony musiała się przecież uczyć. W końcu zdecydowała. Z dumnie uniesioną głową, wstała od stołu, zebrała swoją torbę i ruszyła ku wyjściu, zupełnie ignorując chłopaka. Nie musiała na niego patrzeć, by widzieć triumf malujący się na jego twarzy. Draco zrównał się z nią na korytarzu. Dziewczyna spojrzała na niego kątem oka, ale nic nie powiedziała, nadal dumnie krocząc przed siebie. Szli tak w milczeniu, mijając kolejne kondygnacje schodów, aż w końcu doszli do wyjścia. Gdy tylko wyszli na zewnątrz, Hermionę uderzyła przyjemna fala ciepła.  Był to jeden z tych cudownych kwietniowych dni - nie za ciepły, nie za zimny - ze słońcem i bezchmurnym niebem, w który uczniowie Hogwartu całymi grupami wyszli na błonia, rozkoszując się nim.
Dziewczyna wzięła kilka głębszych wdechów, rozkoszując się przyjemnym zapachem świeżości, jaki unosiła się naokoło i uśmiechnęła pod nosem. W duchu musiała przyznać, że pomysł Dracona nie był taki zły. Chłopak musiał wyczuć, że jej złość minęła, bo znienacka chwycił jej dłoń i splótł ich palce. Hermiona próbowała się wyrwać, jednak on zamknął jej dłoń w żelaznym uścisku.
- Dobrze się bawisz ? - sarknęła pod nosem.
- Wspaniale - powiedział i pocałował ją w czoło.
Kilka minut później dotarli do "swojego" drzewa - tego samego, pod które Hermiona przyszła po kłótni z Charlesem i gdzie Draco po raz pierwszy wyznał jej miłość. Teraz siadali pod nim za każdym razem, gdy wychodzili na zewnątrz. To była ich niepisana zasada.
Gdy szli przez błonia, Gryfonka czuła na sobie ciekawskie spojrzenia. Nie były one tak uciążliwe jak w ciągu pierwszych dwóch tygodni po tym, jak świat dowiedział się o ich związku, ale mimo to nadal jej przeszkadzały.
- Proszę - Draco wręczył jej podręcznik.
- Dziękuję - odpowiedziała.
Odłożyła torbę na ziemię i usadowiła się pod drzewem, opierając się o jego pień.  Draco poczekał aż znajdzie dla siebie wygodną pozycję, poczym bez ostrzeżenia oparł się o jej podkurczone nogi.
- Nie za wygodnie ci, Draco ? - zapytała, unosząc brwi.
- Nie, masz za kościste kolana - odpowiedział i wrócił do wertowania podręcznika od Transmutacji.
Hermiona odchyliła głowę do tyłu i przez chwilę wpatrywała się w konary rosnącego nad nią drzewa, rozkoszując się promieniami słońca głaszczącymi jej skórę. Mogłaby tak trwać wiecznie. Ale zaraz po tym, jak zda Sumy. Wróciła myślami na ziemię. Otworzyła podręcznik i jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Grupki uczniów siedziały na trawie, korzystając z pięknej pogody. Niektórzy grali w planszówki lub karty, niektórzy uczyli się, a niektórzy po prostu wygłupiali. Sielanka, która zupełnie nie zapowiadała nadchodzących egzaminów. Wśród grupy siedzącej najbliżej nich, Hermiona rozpoznała Rona i Harry'ego. Jej relacje z nimi nadal nie wróciły do normy, ale przynajmniej były lepsze niż z początku. Czasami zdarzało im się nawet normalnie porozmawiać, dopóki któryś z nich nie przypominał sobie, że przecież są na nią obrażeni. Tak samo było z bliźniakami, Seamusem, Charlesem i paroma innymi Gryfonami, którzy postanowili za wszelką cenę zepsuć jej związek z Draconem. Byli jednak i tacy, którzy nie tyle popierali jej wybór, co postanowili nie wtrącać się w jej sprawy. Do tych osób zaliczał się na przykład Dean, który pojawił się przed nią znikąd.
- Malfoy - chłopak skinął głową w kierunku Ślizgona.
- Thomas - Draco odpowiedział tym samym.
Hermiona westchnęła. Nie było to powitanie przepełnione sympatią, ale przynajmniej nie zaczęli na dzień dobry przerzucać wyzwiskami, a to był już pewien stopień akceptacji.
- Cześć, Dean - przywitała się.
- Hej, Herm. Można ? - zapytał Thomas, wskazując głową miejsce obok niej.
- Pewnie - powiedziała, poruszając przy tym nogą. W ten sposób dała Draconowi znak, że ma się zachowywać. Podziałało, bo chłopak nic nie powiedział.
Po chwili pojawił się Neville. Nie odzywał się, tylko przysiadł niedaleko Deana, co jakiś czas rzucając niepewne spojrzenie w kierunku Malfoy'a. Ślizgon również nic nie mówił, ale Hermiona wiedziała, że nie bardzo odpowiada mu taka sytuacja.  Gryfonka wróciła do nauki, lecz nie mogła się skupić. Panująca cisza była pełna napięcia, które ją rozpraszało. Zamknęła oczy, żeby zebrać myśli i jeszcze raz zaczęła czytać. Tym razem przerwało jej ziewnięcie. Zrezygnowana, podniosła wzrok znad książki. Dean zasłaniał właśnie twarz swoim podręcznikiem.
- Przepraszam - powiedział skruszony, gdy skończył.
- Długa noc ? - zapytała Hermiona, odkładając na bok książkę.
- W pewnym sensie - odpowiedział. - Harry… znów mówił przez sen - dokończył niepewnie, spoglądając w stronę Malfoy'a. To właśnie w takich momentach pojawiała się granica, która powstała za ich poprzedniego wcielenia, której ani Gryfoni ani Ślizgon nie chciał przekraczać. Hermiona poczuła jak nacisk na jej nogi zmniejsza się i po chwili Draco stał przed nimi, otrzepując spodnie.
- Idę do zamku po piwo kremowe - powiedział. - Przynieść ci coś ?
- Colę - poprosiła, uśmiechając się do niego przepraszająco. Nie chciała, żeby czuł się odrzucony.
- Thomas ? - zwrócił się do chłopaka.
- Nie, dzięki.
- Longbottom ? - Neville pokręcił głową.
- Zaraz wrócę - Draco pochylił się nad nią, złożył na jej ustach delikatny pocałunek i ruszył w stronę zamku.
Hermiona odczekała, aż znajdzie się na tyle daleko, by przyjaciele poczuli się bezpiecznie.
- Okej, co takiego się wydarzyło ?
- Harry znów ma koszmary - odpowiedział Neville, przysuwając się bliżej do dziewczyny. - W ciągu ostatniego tygodnia prawie codziennie.
Dziewczyna obróciła się i spojrzała na biegającą po łące sylwetkę przyjaciela. Zabolało ją, że o niczym jej nie powiedział.
- Mówił co mu się śniło ? - zapytała, nie odrywając od niego wzroku.
- Powiedział, że nie pamięta - odpowiedział jej Dean. - Ale myślę, że gdyby nawet, to nic by nam nie powiedział.
Hermiona przytaknęła. To cały Harry.
- Najlepsze jest to - zaczął konspiracyjnie Neville - że dzisiaj w nocy wołał Ginny.
- Ginny ?
- No, powtarzał ciągle "Ginewra, Ginewra".
Słowa Neville'a zaskoczyły ją. Przecież to Harry zerwał z młodszą Gryfonką, która teraz leżała spokojnie w ramionach Blaise'a, pod gradem nienawistnych spojrzeń Pansy.  
- Dziwne - mruknęła pod nosem.
- A co u ciebie ? - zapytał Dean. - Lavender już ci odpuściła ?
- Prawie - odpowiedziała Hermiona. Brown nie wyzywała jej już od najgorszych, ale nadal starała się utrudnić jej życie w dormitorium. - Niedługo jej przejdzie.
- A jak ci się układa z Fretką ? - zapytał Neville.
- Wspaniale - odpowiedziała z momencie, w którym oberwał z jej książki.
- Ał - chłopak roztarł ramię, w które go uderzyła. - Po co tyle agresji ? Fretka wydobywa z ciebie negatywne emocje .
- Radziłbym ci uważać, stary - zwrócił się do niego Dean. - Ona ma jeszcze całą masę książek.
Neville rzucił przerażone spojrzenie w kierunku jej torby, po brzegi wypełnionej podręcznikami i podniósł ręce w geście poddania. Gryfoni zaśmiali się widząc jego reakcje. Hermiona wstała i podeszła do miejsca, w którym upadła jej książka, żeby ją podnieść. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że nie zniszczyła jej za bardzo.  Wracając, usłyszała głośny śmiech. Instynktownie zwróciła się w kierunku, z którego dolatywał do niej dźwięk. Fred i Ron mocowali się, wpadając przy tym na stojących wokół nich ludzi. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. Jak dzieci. Jej wzrok przykuł wysoki, czarnowłosy chłopak. Harry. Będzie musiała z nim porozmawiać na temat jego koszmarów. Z doświadczenia wiedziała, że one zazwyczaj nie zwiastują nic dobrego.

***

Napięcie. Każda minuta ciągnęła się w nieskończoność. Gwar, który normalnie towarzyszył tak wielkiej liczbie uczniów, zniknął, zastąpiony nienaturalną ciszą. Piątoklasiści stali pod drzwiami do Wielkiej Sali, niecierpliwie czekając na ich otwarcie. Za chwilę mieli zacząć swoje egzaminy. Jedni chcieli mieć je już za sobą, inni pragnęli jak najdłużej odwlec moment, w którym dowiedzą się, ile tak naprawdę nauczyli się przez ostatnie pięć lat. Hermiona z pewnością należała do tych pierwszych.
Skrzydła drzwi zaskrzypiały i po chwili wejście do Wielkiej Sali było otwarte. Uczniowie ruszyli powolnym krokiem w stronę rozstawionych ławek. Gryfonka zajęła swoje miejsce w środku sali. Na ławka porozstawiane były pióra wraz z kałamarzami i zapasem atramentu. Obok nich leżała czysta karta papieru służąca jako brudnopis. Hermiona poukładała wszystko równolegle, chcąc zająć czymś swoje ręce, które ściskała nerwowo pod ławką.
- Witam państwa wszystkich na egzaminie z Historii Magii ! - rozległ się głos przewodniczącej komisji egzaminacyjnej, pani Price. - Za chwilę dostaną państwo arkusze egzaminacyjne. Na ich wypełnienie macie godzinę zegarową. Po upływie tego czasu, państwa prace przeniosą się od razu do Ministerstwa, gdzie będą czekać na sprawdzenie. Podczas egzaminu możecie używać tylko i wyłącznie przyrządów znajdujących się na państwa ławkach. Obowiązuje zakaz używania samosprawdzających piór, fiszek znających wszystkie odpowiedzi oraz wszystkich innych magicznych lub mugolskich przedmiotów, które mogłyby pomóc państwu w wypełnieniu testu. Pracujecie samodzielnie. Czy jest to zrozumiałe ? - Po sali przemknął pomruk zgody. - Dobrze. Jeśli ktoś zostanie złapany na łamaniu tych zasad, zostanie natychmiastowo wydalony z sali, a jego egzamin uznany za niezdany, bez względu na treść wypełnień. Żeby państwa nie kusiło. - Kobieta machnęła w górze różdżką. Z kilku ławek podniosły się pióra samosprawdzające, które pani Price przeniosła nad jedną z pochodni. Pióra zajęły się ogniem i już po chwili został po nich jedynie popiół.
Towarzyszący kobiecie członkowie komisji rozeszli się po sali, rozdając uczniom arkusze.
- Dziękuję - zwróciła się Hermiona do czarownicy, która podała jej arkusz. Kobieta spojrzała na nią i uśmiechnęła się w odpowiedzi.
- Powodzenia, kochanie - powiedziała i przeszła do następnej osoby.
- Skoro arkusze zostały rozdane - głos pani Price znów rozległ się nad ich głowami - mogą państwo zaczynać pracę. Powodzenia życzę !
Tuż nad stołem nauczycielskim pojawiła się wielka klepsydra z 360 rubinami w środku. Kamienie spadały bezgłośnie w dół, odmierzając pozostały czas. Hermiona odkręciła kałamarz, chwyciła jedno pióro, zanurzyła jego końcówkę w atramencie i podpisała arkusz. Przewróciła stronę. Oto jej chwila prawdy. Dziewczyna zamknęła oczy i oczyściła swój umysł ze wszystkich niepotrzebnych myśli. Draco, przyjaciele, codzienne problemy - wszystko przeszło na drugi plan. Oczami wyobraźni widziała, jak z jej głowy znikają niepotrzebne rzeczy, zostają tylko te, których potrzebowała teraz. Jeszcze jeden wdech i była gotowa. Otworzyła oczy i przeczytała pierwsze pytanie. Odpowiedź przyszła od razu. Bez wahania zapisała ją na kartce. Przeszła do następnego pytania. Potem do kolejnego.  Po dwudziestu minutach odpowiedziała na ostatnie pytanie. Otworzyła arkusz na pierwszej stronie i jeszcze raz sprawdziła odpowiedzi. Przy kilku zatrzymała się na dłużej, ale ostatecznie nic nie poprawiła. Odłożyła na bok pióro i zamknęła atrament, po czym zamknęła arkusz i przesunęła go na koniec ławki i uniosła do góry dłoń. Czarownica, która dała jej egzamin, podeszła teraz, by go odebrać. Przejrzała wszystkie strony, sprawdzając, czy przypadkiem Gryfonka niczego nie pominęła. Gdy już się upewniła, uśmiechnęła się do niej ciepło i zabrała kartki ze sobą. Hermiona wstała i przeszła przez Wielką Salę ku wyjściu. Zamykając za sobą drzwi poczuła ulgę, przemieszaną ze strachem. Napisała pierwszy egzamin. Teraz czekało ją kolejne 10 teoretycznych i 6 praktycznych.

***


Ostatniego dnia Sumów wśród piątoklasistów zapanowała wręcz namacalna ulga. Pod wieczór wszyscy mięli za sobą egzamin praktyczny z Obrony przed Czarną Magią, co zakończyło tygodniowe zmaganie się z egzaminatorami, a także wielkie świętowanie w domu Godryka Gryffindora. Bliźniacy załatwili jedzenie i picie, natomiast Lee zajął się muzyką, tak więc już po kolacji impreza trwała w najlepsze. Hermiona siedziała na jednym z foteli, popijając piwo kremowe. Głośna muzyka raniła jej uszy i powoli przyprawiała o ból głowy, więc dziewczyna rzucała coraz bardziej tęskne spojrzenie w kierunku schodów do dormitorium. Wiedziała jednak, że w ciągu najbliższej godziny, nie ma najmniejszych szans na przedostanie się tam, ponieważ organizatorzy zwracali szczególną uwagę na to, by żaden piątoklasista nie opuścił zbyt szybko imprezy.  Gryfonka myślami nadal była przy egzaminach. Jeszcze raz rozważała wszystkie odpowiedzi i wszystkie zaklęcia, których użyła, jednak to teraz już nie miało znaczenia. Jedyne co mogła teraz zrobić, to czekać na wyniki. 

4 komentarze:

  1. Super :3 nareszcie się doczekałam :D wgl chyba założe 2 bloga tez z Dramione :))
    Czekam na kolejny !
    Przepraszam za skromny w słowach komentarz, ale jestem na telefonie i nie przepadam z niego cokolwiek komentować, ale z niego mi sie najlepiej czyta jakiekolwiek blogi czy cokolwiek.
    Pozdrawiam
    DawnoZapomniana

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu nowy rozdzial. trochę krótki ale sie n ie czepiam . co by tu powiedzieć po pierwsze strasznie mi sie podoba cala koncepcja bloga ta reinkarnacja suuuper . po drugie ogólnie fajny styl pisania ... to dla mnie ważne bo niektore blogj są bezpośrednie i zbyt szybkie rozwianie akcji a twój jest właśnie okej ..zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej w końcu nowa notka <3. Hmmm zastanawia mnie ta akcja z Harrym... Hmmmm no nie ważne
    Weny
    Vivien Nox( kiedyś Alicja Eljasiak)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj:http://dramione-love-malfoy-hermiona.blogspot.com/2013/07/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń