Piosenka, przy której pisałam : <muzyka>
Stali naprzeciwko siebie w zupełnej ciszy. W
powietrzu czuć było panujące między nimi napięcie, potęgowane przez panujący
półmrok. Hermiona zaśmiała się histerycznie w duchu. Czy naprawdę wierzyła w
to, że tak po prostu rzucą się sobie w ramiona i wszystko będzie dobrze ? Gdy
chodziło o Dracona, zawsze była tak dziecinnie naiwna. Chciała już odejść, ale
zatrzymały ją ciche słowa chłopaka :
- Chciałbym z tobą porozmawiać, Hermiono.
Czekała całe dwa miesiące, by usłyszeć u
niego ten ton, gdy się do niej zwracał.
- O czym ?
- Czy… coś cię łączy z Deanem Thomasem ?
- Hermiona osłupiała.
Ona i Dean ? To najbardziej niedorzeczna
rzecz, jaką słyszała. Jasne, siedziała koło niego na transmutacji, czasami
razem uczyli się w bibliotece i oczywiście zawsze wygłupiali się na treningach,
ale Dean był tylko przyjacielem. Poza tym, nie okazywali sobie nigdy jakiś
czułości. Tylko na ostatnim treningu, gdy o mało nie spadła z miotły… A więc to
tak ! Najpierw ją pocałował, potem wyzwał i nie odzywał się dwa miesiące, a gdy
tylko ktoś inny się do niej zbliżył, przyszedł się o nią upomnieć. Traktował ją
jak rozkapryszone dziecko traktuje swoją zabawkę. Gdy mu się znudzi, wrzuca ją
na dno szafy, ale nie chcę z nią rozstać, bo jest jego. Chłopak chciał ją mieć, a nie z nią być.
- Nie twoja sprawa, Draco - odpowiedziała i
odeszła od niego. Ślizgon dogonił ją i chwycił za rękę, którą ona wyrwała z
uścisku.
- Raczej moja.
- Naprawdę ? - zakpiła Hermiona, ani na
chwilę nie zwalniając tempa. Zbliżali się do klasy od eliksirów. - Od kiedy ? Odkąd wyzwałeś mnie w Nowy Rok,
czy może kiedy przez Parkinson wylądowałam na podłodze ?
- Od kiedy się całowaliśmy w Sylwestra.
- I co ? Myślałeś, że tym jednym pocałunkiem
zaklepałeś mnie sobie jak w jakiejś głupie grze ? Zostałam oficjalnie twoją
zabawką ?
- Nie zostałaś…. cholera - Draco zatrzymał
się i stanął przed Hermioną. Dziewczyna
wychyliła się zza jego pleców, by zobaczyć co spowodowało taką reakcję. Drzwi
do pracowni eliksirów były otwarte.
- Może to Snape ?
- Zamknąłby je za sobą, wierz mi - chłopak
wyciągnął różdżkę.
Gryfonka również trzymała już swoją w
gotowości. Ruszyli w stronę drzwi. Draco otworzył je szerzej i wszedł do
środka. Hermiona, z sercem bijącym jak dzwon, poszła za nim. Jeśli ktoś by jej
powiedział, że istnieje straszniejsze miejsce niż klasa do eliksirów nocą, z
pewnością mogłaby się z nim nie zgodzić. Dziewczyna mijała półki pełne
składników, takich jak uszy nietoperza, gałki oczne czy języki, które
przyprawiały o gęsią skórkę. Ostrożnie stawiała każdy krok, starając się jak
najmniej hałasować.
- Lumos
- koniec jej różdżki rozjarzył się delikatnym światłem.
- Oszalałaś ? - Draco zatrzymał się i obrócił
przodem do niej. - Jeśli ktoś tu jest, zobaczy nas !
- Jeżeli ktoś byłby w klasie, to już dawno
oberwalibyśmy jakąś klątwą.
- Został jeszcze gabinet - mruknął chłopak.
Teraz, gdy wszystko widzieli, przejście przez
klasę nie stanowiło żadnego problemu. Zatrzymali się przy drzwiach. Draco
przyłożył palec do ust, jak w filmach akcji tuż przed strzelaniną i otworzył
wejście.
- Harry ! - Hermiona podbiegła do
nieprzytomnego przyjaciela. - Harry ! - okładała go po twarzy, próbując ocucić.
Chłopak ani drgnął.
- Wypił truciznę - z oddali doszedł do niej
głos Draco. - Idiota chcę się zabić !
- Gdzie jest antidotum ?! - wydarła się. Jej
oczy zabiegły łzami, więc nie była w stanie nic dojrzeć.
- Nie wiemy co wziął - to nie była dobra
odpowiedź.
- To, co robiliśmy dzisiaj na lekcji ! -
Gryfonka podeszła do najbliższej półki i walcząc z łzami zaczęła szukać
połyskującego eliksiru.
- Mam ! - Draco zjawił się koło niej,
ściskając w dłoni fiolkę.
- Potrzymasz go ? - uklęknęli po przeciwległych
stronach Harry'ego. Ślizgon uniósł górną część ciała chłopaka. Hermiona podjęła
szybko decyzję i zatkała nos przyjaciela, jednocześnie otwierając fiolkę.
- Udławi się - ostrzegł Draco.
- Mam pozwolić mu umrzeć ? - jej głos podskoczył o oktawę. Ręka, w której trzymała eliksir strasznie się
trzęsła. W końcu Harry otworzył usta, by nabrać oddech. - Pij - szepnęła mu do
uch Hermiona i wlała mu zawartość fiolki prosto w gardło. Chłopak zakrztusił
się, ale nadal oddychał. - Co teraz ?! - zapytała.
- Zamień się ze mną - Gryfonka posłusznie
wykonała polecenia - a ja lecę po Snape'a. Jeśli ktoś ma wiedzieć jakie
świństwo połknął Potter, to na pewno on.
Gdy Draco zniknął za drzwiami, Hermiona
pochyliła się nad Harrym.
- Otwórz oczy - błagała. - Chociaż na chwilę,
proszę ! Harry, nie rób mi tego. Błagam, nie zostawiaj mnie… i Rona… i Gin …i
pani Weasley… nas wszystkich. Obudź się,
do cholery!
- He… he…r..mio…na…
***
Draco stał oparty o ścianę, tuż przy łóżku
Pottera. Gryfon leżał nieprzytomny, z wysoką gorączką i dreszczami,
spowodowanymi przez eliksir. Snape zatrzasnął się w pracowni przyrządzając antidotum,
a pani Pomfrey i panna Gordon co dziesięć minut podawały chłopakowi eliksir
zwalniający szybkość rozprzestrzeniania się trucizny. Ślizgon uśmiechnął się pod
nosem, co zdecydowanie było nie na miejscu, biorąc pod uwagę okoliczności, ale wspomnienie
miny Snape'a, gdy wbiegł do jego pokoju krzycząc, że Potter naćpał się jakąś
trucizną było bezcenne. Opiekun z pewnością da mu później popalić, ale skąd on
miał, do cholery, wiedzieć, że spotka tam pannę Gordon. Ciekawe pod jakim
pretekstem ją tam zaciągnął. Oczywiście, pojawili się także Dumbledore i McGonagall,
jako opiekunka domu Lwa.
- Panno Granger, poradzimy sobie - z
zamyślenia wyrwał go głos pani Pomfrey. Kobieta pochylała się nad Potterem,
trzymając w dłoni kolejną dawkę eliksiru. Jak tak dalej pójdzie, ten też będą
musieli robić na bieżąco.
Draco spojrzał na Hermionę. Dziewczyna bez
słowa wróciła na krzesło, które zajmowała odkąd tu przyszli, a siedząca obok
McGonagall troskliwie otoczyła ją ramieniem. Gryfonka była nienaturalnie blada,
prawdopodobnie bielsza od niego, dłonie miała kurczowo zaciśnięte, ale jej
twarz nie wyrażała nic. To było dziwne uczucie, widzieć w tych oczach, w jej
oczach pustkę. Draco pamiętał te
iskierki radości, złości, gniewu, nienawiści oraz ten błysk, gdy spojrzała mu w
oczy przed … tym. I, trudno przyznać, bardzo mu się one podobały. Te wielkie,
zielone oczy pełne emocji. Wystarczyło w nie spojrzeć, by wiedzieć o czym
myślała.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli panna
Granger i pan Malfoy wrócą już do swoich dormitoriów - Dumbledore zwrócił się
do McGonagall.
- Nie, muszę tu zostać… pomóc mu - głos
Hermiony był pełen bólu. Draco nie wytrzymał i podszedł do niej.
- Hermiono, profesor Dumbledore ma rację -
powiedziała ciepło nauczycielka transmutacji. - Zrobiłaś wszystko, co mogłaś.
Teraz cała nadzieja w profesorze Snape'ie. To, że będziesz tu siedzieć, nie
pomoże Harry'emu.
- Ale… muszę zostać… on mnie potrzebuje… -
dziewczyna wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
- Nic już nie musisz. Będzie cię potrzebował
jutro, kiedy się obudzi - jeśli się wybrudzi, dodał w myślach Draco.
Hermiona wstała bez słowa.
- Dobrze. Albusie, pójdę odprowadzić Hermionę
…
- To zadanie możemy powierzyć panu Malfoy'owi
- na widok uśmiechu malującego się na twarzy mężczyzny, Draco poczuł, jak
wnętrzności przewracają mu się do góry nogami. Czy jest coś, o czym nie
wiedział ?
- Oczywiście, panie profesorze -
odpowiedział.
- Ale czy ona na pewno dobrze się czuje ? -
pani Pomfrey podeszła do dziewczyny. - Jest strasznie blada. Powinna dostać coś
na uspokojenie ! Chodź ze mną, kochana, zaraz coś ci znajdziemy - kobieta
otoczyła Hermionę ramieniem i zniknęły za parawanem. W końcu ktoś pomyślał o
niej, a nie o tym przeklętym Potterze.
- Mógłbyś mi pomóc ? - zwróciła się do niego
panna Gordon. Zaskoczony, zgodził się i podszedł do kobiety. - Przytrzymaj go -
Gordon uniosła Harry'ego, a gdy Draco przejął go od niej, poprawiła poduszki,
na których leżał nieprzytomny Gryfon. Na znak, położył go na plecach.
Poczekał, aż panna Gordon odejdzie. Wtedy
pochylił się nad chłopakiem.
- Masz wielkie szczęście, Potter, że jesteś w
takim stanie, bo za to co jej zrobiłeś, powinieneś nieźle oberwać. Pieprzony
egoista - wyszeptał.
- Gotowe - ogłosiła pani Pomfrey, wychodząc
zza zasłon. - Dostała melisy, po niej szybko zaśnie. Czeka przy drzwiach.
Ślizgon podskoczył jak oparzony.
- Dobranoc, państwu - pożegnał się, jak
nakazywała etykieta i ruszył w stronę wyjścia.
Hermiona stała tam, wpatrując się w kawałek
ściany. Podszedł do drzwi i otworzył je przed nią. Gryfonka wyszła, jakby
pogrążona w transie. Powolnymi krokami zbliżali się do schodów. Draco przez
chwilę bił się z myślami, ale w końcu podjął decyzję. Nie chciał, żeby była
teraz sama. Otoczył dziewczynę ramieniem i zaczął prowadzić w stronę drzwi.
Przerażała go lekkość, z jaką się poddała. Gdyby ktoś chciał jej coś zrobić,
pewnie by nawet nie zauważyła tego.
- Do wieży jest w drugą stronę - usłyszał
szept dziewczyny.
- Wiem. Idziemy do mnie…
W salonie nie spotkali w żywej duszy, za co
Draco dziękował Mer linowi z całego serca. Szybkim krokiem przeszli do jego
pokoju. Zanim wyszedł na spotkanie, był przekonany, że panuje w nim porządek,
teraz jednak, widział, że książki są niepoukładane wielkością, na wielkim łożu
jest kilka sfałdowań, a ubrania…
- Dracuś, wróciłeś ? - rozległo się pukanie.
Cholera, jeszcze Parkinson tu brakowało. Chłopak rozejrzał się po pokoju,
szukając miejsca, gdzie mógłby ukryć Hermionę. Łazienka !
- Schowaj się w łazience ! - wyszeptał.
Hermiona szybko otworzyła drzwi i zniknęła w ciemnościach pomieszczenia. Draco
podszedł do wejścia i uchylił skrzydło. - Tak, jestem. Czego chcesz ? -spytał. Spojrzał na Ślizgonkę. Miała na sobie
koszulę nocną z wielkim dekoltem, która ledwo co przykrywała jej tyłek.
- Tak sobie pomyślałam, że skoro oboje nie
możemy spać, to jakoś wykorzystamy ten czas - spojrzała na niego sugestywnie.
Merlinie, ona ma piętnaście lat, a zachowuje się, jakby już przeleciała połowę
męskiej części szkoły.
- Wiesz co, nie mam ochoty.
- Teraz ?
- Nigdy - odpowiedział.
- Nie bądź taki, wiem, że tego chcesz ! -
Merlinie, czy ona nie wiem, kiedy się zamknąć ?!
- Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś wzięła
swoją puszczalską osobę sprzed moich drzwi.
- Ale…
- Jak chcesz kogoś zgwałcić, to masz Blaise, na
pewno się ucieszy - zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Przez chwilę stał tyłem
do pokoju, bojąc się obrócić.
- Odmówiłeś jej dlatego, że tu jestem, czy
rzeczywiście nie miałeś ochoty ? - padło pytanie.
- Nie … twoja sprawa, Hermiono -
odpowiedział.
- Czyli nie miałeś - na jej twarzy pojawił
się maleńki grymas, który pewnie miał być uśmiechem.
- Będziesz spała na łóżku - powiedział,
kończąc temat Pansy. - A ja… wezmę fotel…
Ta wizja nie była zbyt kusząca, ale ważne
było, że przynajmniej Hermiona będzie miała wygodnie. Chłopak podszedł do szafy
i wyciągnął z niej jeden ze swoich t-shirtów.
- Masz - podał Hermionie.
- Dzięki - odpowiedziała i ruszyła w stronę
łazienki.
Po
chwili leżeli już, każde w swoim posłaniu. Draco próbował ułożyć się na fotelu.
Ironia. Tak bardzo chciał być blisko Hermiony, gdy codziennie widział ją w
klasie, gdy stała tak daleko, a teraz, gdy była na wyciagnięcie ręki nie był w
stanie nic zrobić ! Mógł przecież stwierdzić, że nie będzie spał na fotelu, a
łóżko jest duże, więc zmieszczą się we dwoje, ale on od razu skapitulował.
- Harry !!!! - krzyk dziewczyny przerwał
ciszę i przestraszył go. Draco szybko wyciszył pomieszczenie i podszedł do
Hermiony. Usiadł obok niej i zaczął głaskać ją po głowie.
- Hermiono, to tylko sen, ciiii…. spokojnie…
- dziewczyna otworzyła oczy i wtuliła się w niego. Było to bardzo przyjemne
uczucie. - Spokojnie… - powtórzył.
- Powinnam była wiedzieć ! Zauważyć, że coś
jest nie tak ! - zaczęła sobie wyrzucać.
- To nie twoja wina, Hermiono - powiedział,
nie przerywając głaskania.
- Ale mogłam coś zrobić ! Powstrzymać go !
- Nie mogłaś nic zrobić - wypowiedział to
zdanie z mocą. - Skąd mogłaś wiedzieć,
że to się stanie ? Nie jesteś w stanie
siedzieć w jego głowie. - Dlaczego
musiała obwiniać siebie ? To przecież Potter wpadł na genialny pomysł, żeby się
zabić. I tylko on.
- To moja… - Draco zakrył jej usta dłonią.
- To jest niczyja wina. Potter przeżyje,
zobaczysz. A teraz, śpij - jeszcze dobrą chwilę usypiał dziewczynę. W końcu,
bardzo niechętnie, zaczął się podnosić z łóżka. Chciał tam zostać. Z nią.
- Proszę - wyszeptała Hermiona. - Proszę,
zostań. Nie chcę być teraz sama…
- Nie jesteś - bąknął szorstko, ale jej słowa
sprawiły, że zrobiło mu się ciepło w miejscu, gdzie podobno normalni ludzie
mają serce.
Gryfonka przesunęła się trochę, robiąc mu
miejsce obok siebie. Draco, udając lekkie niezadowolenie z zaistniałeś
sytuacji, położył się obok niej. Hermiona przysunęła się bliżej. Ślizgon
obrócił się w jej stronę. Poczuł znajomy, rześki zapach, który kojarzył mu się
tylko z nią. Mógłby go wdychać bez końca.
- Hermiono ? - dziewczyna nie odpowiedziała.
Zasnęła. Draco odgarnął włosy z jej twarzy i
przyjrzał jej się uważnie. Gdy szedł na spotkanie z nią, nie sądził, że tak się
ono może skończyć. Hermiona leżała obok niego, przytulona do jego boku. Nie
jakiegoś Thomasa czy Olivandera. Chłopak pochylił się nad Gryfonką i delikatnie
pocałował ją w czoło. Może i z jednej strony Potter schrzanił, ale z drugiej,
będzie mu musiał kiedyś za to podziękować.
Hej :D Pisząc tę notkę miałam niezłego stracha, czy aby na pewno uda mi się dobrze oddać Dracona. Mam nadzieję, ze mi się udało o będę wdzięczna za Wasze opinie. Trochę krótko, ale to dlatego, że musiałam oddzielić część negatywną od pozytywnej, a nie ładować wszystko w jednym rozdziale :)
super rozdział pisz szybko <3
OdpowiedzUsuńJest cudownie <3 Prosze pisz szybko, bo nie mogę się już doczekać. Wiem, że moje komentarze nie są długie, ale masz moje wsparcie ducowe :)
OdpowiedzUsuńPS : Coraz lepiej ci idzie pisanie :)
*duchowe
OdpowiedzUsuńEj no już się skończyło ? Nie ja chce jeszcze ! Kurde jak mi teraz wylecisz z tym, że Hermiona jest siostrą Malfoya ( córeczka Narcyzy) to idę się zadźgać. Mówię poważnie. Aha czyli Voldemort to Draco? Dobra jest późno i pisze bzdury. A wiesz że masz nową czytelniczkę? Musisz mnie powiadamiać. Tylko jak gg? Co do rozdziału Głupi Harry, Głupia Pansy . Dziękuje koniec.
OdpowiedzUsuń~Lili Potter
Nie, Zakazany Owoc jeszcze się nie skończył. Co do Twoich domysłów, mogę ci powiedzieć, że dobrze kombinujesz. Niedługo część z tych rzeczy się wyjaśni :) Bardzo się cieszę, że zdobyłam nową czytelniczkę :D Mam nadzieję, że nie zawiodę Ciebie i innych, którzy śledzą moją historię :)
Usuńno dodaj coś wreszcie :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze:
OdpowiedzUsuń-Jak chcesz kogoś zgwałcić, to masz Blaise, na pewno się ucieszy
Śmiałam się przez 5 minut :) Masz zadziobiste teksty w głowie