9 lutego 2013

Rozdział 21


                                             Piosenka, przy której pisałam : <muzyka>

Stali naprzeciwko siebie w zupełnej ciszy. W powietrzu czuć było panujące między nimi napięcie, potęgowane przez panujący półmrok. Hermiona zaśmiała się histerycznie w duchu. Czy naprawdę wierzyła w to, że tak po prostu rzucą się sobie w ramiona i wszystko będzie dobrze ? Gdy chodziło o Dracona, zawsze była tak dziecinnie naiwna. Chciała już odejść, ale zatrzymały ją ciche słowa chłopaka :
- Chciałbym z tobą porozmawiać, Hermiono.
Czekała całe dwa miesiące, by usłyszeć u niego ten ton, gdy się do niej zwracał.
- O czym ?
- Czy… coś cię łączy z Deanem Thomasem ? -  Hermiona osłupiała.
Ona i Dean ? To najbardziej niedorzeczna rzecz, jaką słyszała. Jasne, siedziała koło niego na transmutacji, czasami razem uczyli się w bibliotece i oczywiście zawsze wygłupiali się na treningach, ale Dean był tylko przyjacielem. Poza tym, nie okazywali sobie nigdy jakiś czułości. Tylko na ostatnim treningu, gdy o mało nie spadła z miotły… A więc to tak ! Najpierw ją pocałował, potem wyzwał i nie odzywał się dwa miesiące, a gdy tylko ktoś inny się do niej zbliżył, przyszedł się o nią upomnieć. Traktował ją jak rozkapryszone dziecko traktuje swoją zabawkę. Gdy mu się znudzi, wrzuca ją na dno szafy, ale nie chcę z nią rozstać, bo jest jego.  Chłopak chciał ją mieć, a nie z nią być.
- Nie twoja sprawa, Draco - odpowiedziała i odeszła od niego. Ślizgon dogonił ją i chwycił za rękę, którą ona wyrwała z uścisku.
- Raczej moja.
- Naprawdę ? - zakpiła Hermiona, ani na chwilę nie zwalniając tempa. Zbliżali się do klasy od eliksirów.  - Od kiedy ? Odkąd wyzwałeś mnie w Nowy Rok, czy może kiedy przez Parkinson wylądowałam na podłodze ?
- Od kiedy się całowaliśmy w Sylwestra.
- I co ? Myślałeś, że tym jednym pocałunkiem zaklepałeś mnie sobie jak w jakiejś głupie grze ? Zostałam oficjalnie twoją zabawką ?
- Nie zostałaś…. cholera - Draco zatrzymał się i stanął przed Hermioną.  Dziewczyna wychyliła się zza jego pleców, by zobaczyć co spowodowało taką reakcję. Drzwi do pracowni eliksirów były otwarte.
- Może to Snape ?
- Zamknąłby je za sobą, wierz mi - chłopak wyciągnął różdżkę. 
Gryfonka również trzymała już swoją w gotowości. Ruszyli w stronę drzwi. Draco otworzył je szerzej i wszedł do środka. Hermiona, z sercem bijącym jak dzwon, poszła za nim. Jeśli ktoś by jej powiedział, że istnieje straszniejsze miejsce niż klasa do eliksirów nocą, z pewnością mogłaby się z nim nie zgodzić. Dziewczyna mijała półki pełne składników, takich jak uszy nietoperza, gałki oczne czy języki, które przyprawiały o gęsią skórkę. Ostrożnie stawiała każdy krok, starając się jak najmniej hałasować.
- Lumos - koniec jej różdżki rozjarzył się delikatnym światłem.
- Oszalałaś ? - Draco zatrzymał się i obrócił przodem do niej. - Jeśli ktoś tu jest, zobaczy nas !
- Jeżeli ktoś byłby w klasie, to już dawno oberwalibyśmy jakąś klątwą.
- Został jeszcze gabinet - mruknął chłopak.
Teraz, gdy wszystko widzieli, przejście przez klasę nie stanowiło żadnego problemu. Zatrzymali się przy drzwiach. Draco przyłożył palec do ust, jak w filmach akcji tuż przed strzelaniną i otworzył wejście.
- Harry ! - Hermiona podbiegła do nieprzytomnego przyjaciela. - Harry ! - okładała go po twarzy, próbując ocucić. Chłopak ani drgnął.
- Wypił truciznę - z oddali doszedł do niej głos Draco. - Idiota chcę się zabić !
- Gdzie jest antidotum ?! - wydarła się. Jej oczy zabiegły łzami, więc nie była w stanie nic dojrzeć.
- Nie wiemy co wziął - to nie była dobra odpowiedź.
- To, co robiliśmy dzisiaj na lekcji ! - Gryfonka podeszła do najbliższej półki i walcząc z łzami zaczęła szukać połyskującego eliksiru.
- Mam ! - Draco zjawił się koło niej, ściskając w dłoni fiolkę.
- Potrzymasz go ? - uklęknęli po przeciwległych stronach Harry'ego. Ślizgon uniósł górną część ciała chłopaka. Hermiona podjęła szybko decyzję i zatkała nos przyjaciela, jednocześnie otwierając fiolkę.
- Udławi się - ostrzegł Draco.
- Mam pozwolić mu umrzeć ? -  jej głos podskoczył o oktawę.  Ręka, w której trzymała eliksir strasznie się trzęsła. W końcu Harry otworzył usta, by nabrać oddech. - Pij - szepnęła mu do uch Hermiona i wlała mu zawartość fiolki prosto w gardło. Chłopak zakrztusił się, ale nadal oddychał. - Co teraz ?! - zapytała.
- Zamień się ze mną - Gryfonka posłusznie wykonała polecenia - a ja lecę po Snape'a. Jeśli ktoś ma wiedzieć jakie świństwo połknął Potter, to na pewno on.
Gdy Draco zniknął za drzwiami, Hermiona pochyliła się nad Harrym.
- Otwórz oczy - błagała. - Chociaż na chwilę, proszę ! Harry, nie rób mi tego. Błagam, nie zostawiaj mnie… i Rona… i Gin …i pani Weasley… nas wszystkich.  Obudź się, do cholery!
- He… he…r..mio…na…
***
Draco stał oparty o ścianę, tuż przy łóżku Pottera. Gryfon leżał nieprzytomny, z wysoką gorączką i dreszczami, spowodowanymi przez eliksir. Snape zatrzasnął się w pracowni przyrządzając antidotum, a pani Pomfrey i panna Gordon co dziesięć minut podawały chłopakowi eliksir zwalniający szybkość rozprzestrzeniania się trucizny. Ślizgon uśmiechnął się pod nosem, co zdecydowanie było nie na miejscu, biorąc pod uwagę okoliczności, ale wspomnienie miny Snape'a, gdy wbiegł do jego pokoju krzycząc, że Potter naćpał się jakąś trucizną było bezcenne. Opiekun z pewnością da mu później popalić, ale skąd on miał, do cholery, wiedzieć, że spotka tam pannę Gordon. Ciekawe pod jakim pretekstem ją tam zaciągnął. Oczywiście, pojawili się także Dumbledore i McGonagall, jako opiekunka domu Lwa.
- Panno Granger, poradzimy sobie - z zamyślenia wyrwał go głos pani Pomfrey. Kobieta pochylała się nad Potterem, trzymając w dłoni kolejną dawkę eliksiru. Jak tak dalej pójdzie, ten też będą musieli robić na bieżąco.
Draco spojrzał na Hermionę. Dziewczyna bez słowa wróciła na krzesło, które zajmowała odkąd tu przyszli, a siedząca obok McGonagall troskliwie otoczyła ją ramieniem. Gryfonka była nienaturalnie blada, prawdopodobnie bielsza od niego, dłonie miała kurczowo zaciśnięte, ale jej twarz nie wyrażała nic. To było dziwne uczucie, widzieć w tych oczach, w jej oczach pustkę.  Draco pamiętał te iskierki radości, złości, gniewu, nienawiści oraz ten błysk, gdy spojrzała mu w oczy przed … tym. I, trudno przyznać, bardzo mu się one podobały. Te wielkie, zielone oczy pełne emocji. Wystarczyło w nie spojrzeć, by wiedzieć o czym myślała.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli panna Granger i pan Malfoy wrócą już do swoich dormitoriów - Dumbledore zwrócił się do McGonagall.
- Nie, muszę tu zostać… pomóc mu - głos Hermiony był pełen bólu. Draco nie wytrzymał i podszedł do niej.
- Hermiono, profesor Dumbledore ma rację - powiedziała ciepło nauczycielka transmutacji. - Zrobiłaś wszystko, co mogłaś. Teraz cała nadzieja w profesorze Snape'ie. To, że będziesz tu siedzieć, nie pomoże Harry'emu.
- Ale… muszę zostać… on mnie potrzebuje… - dziewczyna wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
- Nic już nie musisz. Będzie cię potrzebował jutro, kiedy się obudzi - jeśli się wybrudzi, dodał w myślach Draco.
 Hermiona wstała bez słowa.
- Dobrze. Albusie, pójdę odprowadzić Hermionę …
- To zadanie możemy powierzyć panu Malfoy'owi - na widok uśmiechu malującego się na twarzy mężczyzny, Draco poczuł, jak wnętrzności przewracają mu się do góry nogami. Czy jest coś, o czym nie wiedział ?
- Oczywiście, panie profesorze - odpowiedział.
- Ale czy ona na pewno dobrze się czuje ? - pani Pomfrey podeszła do dziewczyny. - Jest strasznie blada. Powinna dostać coś na uspokojenie ! Chodź ze mną, kochana, zaraz coś ci znajdziemy - kobieta otoczyła Hermionę ramieniem i zniknęły za parawanem. W końcu ktoś pomyślał o niej, a nie o tym przeklętym Potterze.
- Mógłbyś mi pomóc ? - zwróciła się do niego panna Gordon. Zaskoczony, zgodził się i podszedł do kobiety. - Przytrzymaj go - Gordon uniosła Harry'ego, a gdy Draco przejął go od niej, poprawiła poduszki, na których leżał nieprzytomny Gryfon. Na znak, położył go na plecach.
Poczekał, aż panna Gordon odejdzie. Wtedy pochylił się nad chłopakiem.
- Masz wielkie szczęście, Potter, że jesteś w takim stanie, bo za to co jej zrobiłeś, powinieneś nieźle oberwać. Pieprzony egoista - wyszeptał.
- Gotowe - ogłosiła pani Pomfrey, wychodząc zza zasłon. - Dostała melisy, po niej szybko zaśnie. Czeka przy drzwiach.
Ślizgon podskoczył jak oparzony.
- Dobranoc, państwu - pożegnał się, jak nakazywała etykieta i ruszył w stronę wyjścia.
Hermiona stała tam, wpatrując się w kawałek ściany. Podszedł do drzwi i otworzył je przed nią. Gryfonka wyszła, jakby pogrążona w transie. Powolnymi krokami zbliżali się do schodów. Draco przez chwilę bił się z myślami, ale w końcu podjął decyzję. Nie chciał, żeby była teraz sama. Otoczył dziewczynę ramieniem i zaczął prowadzić w stronę drzwi. Przerażała go lekkość, z jaką się poddała. Gdyby ktoś chciał jej coś zrobić, pewnie by nawet nie zauważyła tego.
- Do wieży jest w drugą stronę - usłyszał szept dziewczyny.
- Wiem. Idziemy do mnie…
W salonie nie spotkali w żywej duszy, za co Draco dziękował Mer linowi z całego serca. Szybkim krokiem przeszli do jego pokoju. Zanim wyszedł na spotkanie, był przekonany, że panuje w nim porządek, teraz jednak, widział, że książki są niepoukładane wielkością, na wielkim łożu jest kilka sfałdowań, a ubrania…
- Dracuś, wróciłeś ? - rozległo się pukanie. Cholera, jeszcze Parkinson tu brakowało. Chłopak rozejrzał się po pokoju, szukając miejsca, gdzie mógłby ukryć Hermionę. Łazienka !
- Schowaj się w łazience ! - wyszeptał. Hermiona szybko otworzyła drzwi i zniknęła w ciemnościach pomieszczenia. Draco podszedł do wejścia i uchylił skrzydło. - Tak, jestem. Czego chcesz ?  -spytał. Spojrzał na Ślizgonkę. Miała na sobie koszulę nocną z wielkim dekoltem, która ledwo co przykrywała jej tyłek.
- Tak sobie pomyślałam, że skoro oboje nie możemy spać, to jakoś wykorzystamy ten czas - spojrzała na niego sugestywnie. Merlinie, ona ma piętnaście lat, a zachowuje się, jakby już przeleciała połowę męskiej części szkoły.
- Wiesz co, nie mam ochoty.
- Teraz ?
- Nigdy - odpowiedział.
- Nie bądź taki, wiem, że tego chcesz ! - Merlinie, czy ona nie wiem, kiedy się zamknąć ?!   
- Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś wzięła swoją puszczalską osobę sprzed moich drzwi.
- Ale…
- Jak chcesz kogoś zgwałcić, to masz Blaise, na pewno się ucieszy - zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Przez chwilę stał tyłem do pokoju, bojąc się obrócić.
- Odmówiłeś jej dlatego, że tu jestem, czy rzeczywiście nie miałeś ochoty ? - padło pytanie.
- Nie … twoja sprawa, Hermiono - odpowiedział.
- Czyli nie miałeś - na jej twarzy pojawił się maleńki grymas, który pewnie miał być uśmiechem.
- Będziesz spała na łóżku - powiedział, kończąc temat Pansy. - A ja… wezmę fotel…
Ta wizja nie była zbyt kusząca, ale ważne było, że przynajmniej Hermiona będzie miała wygodnie. Chłopak podszedł do szafy i wyciągnął z niej jeden ze swoich t-shirtów.
- Masz - podał Hermionie.
- Dzięki - odpowiedziała i ruszyła w stronę łazienki.
 Po chwili leżeli już, każde w swoim posłaniu. Draco próbował ułożyć się na fotelu. Ironia. Tak bardzo chciał być blisko Hermiony, gdy codziennie widział ją w klasie, gdy stała tak daleko, a teraz, gdy była na wyciagnięcie ręki nie był w stanie nic zrobić ! Mógł przecież stwierdzić, że nie będzie spał na fotelu, a łóżko jest duże, więc zmieszczą się we dwoje, ale on od razu skapitulował.
- Harry !!!! - krzyk dziewczyny przerwał ciszę i przestraszył go. Draco szybko wyciszył pomieszczenie i podszedł do Hermiony. Usiadł obok niej i zaczął głaskać ją po głowie.
- Hermiono, to tylko sen, ciiii…. spokojnie… - dziewczyna otworzyła oczy i wtuliła się w niego. Było to bardzo przyjemne uczucie. - Spokojnie… - powtórzył.
- Powinnam była wiedzieć ! Zauważyć, że coś jest nie tak ! - zaczęła sobie wyrzucać.
- To nie twoja wina, Hermiono - powiedział, nie przerywając głaskania.
- Ale mogłam coś zrobić ! Powstrzymać go !
- Nie mogłaś nic zrobić - wypowiedział to zdanie z mocą.  - Skąd mogłaś wiedzieć, że to się stanie ?  Nie jesteś w stanie siedzieć w jego głowie.  - Dlaczego musiała obwiniać siebie ? To przecież Potter wpadł na genialny pomysł, żeby się zabić. I tylko on.
- To moja… - Draco zakrył jej usta dłonią.
- To jest niczyja wina. Potter przeżyje, zobaczysz. A teraz, śpij - jeszcze dobrą chwilę usypiał dziewczynę. W końcu, bardzo niechętnie, zaczął się podnosić z łóżka. Chciał tam zostać. Z nią.  
- Proszę - wyszeptała Hermiona. - Proszę, zostań. Nie chcę być teraz sama…
- Nie jesteś - bąknął szorstko, ale jej słowa sprawiły, że zrobiło mu się ciepło w miejscu, gdzie podobno normalni ludzie mają serce.
Gryfonka przesunęła się trochę, robiąc mu miejsce obok siebie. Draco, udając lekkie niezadowolenie z zaistniałeś sytuacji, położył się obok niej. Hermiona przysunęła się bliżej. Ślizgon obrócił się w jej stronę. Poczuł znajomy, rześki zapach, który kojarzył mu się tylko z nią. Mógłby go wdychać bez końca.
- Hermiono ? - dziewczyna nie odpowiedziała.
Zasnęła. Draco odgarnął włosy z jej twarzy i przyjrzał jej się uważnie. Gdy szedł na spotkanie z nią, nie sądził, że tak się ono może skończyć. Hermiona leżała obok niego, przytulona do jego boku. Nie jakiegoś Thomasa czy Olivandera. Chłopak pochylił się nad Gryfonką i delikatnie pocałował ją w czoło. Może i z jednej strony Potter schrzanił, ale z drugiej, będzie mu musiał kiedyś za to podziękować.


Hej :D Pisząc tę notkę miałam niezłego stracha, czy aby na pewno uda mi się dobrze oddać Dracona. Mam nadzieję, ze mi się udało o będę wdzięczna za Wasze opinie. Trochę krótko, ale to dlatego, że musiałam oddzielić część negatywną od pozytywnej, a nie ładować wszystko w jednym rozdziale :)  

7 komentarzy:

  1. super rozdział pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudownie <3 Prosze pisz szybko, bo nie mogę się już doczekać. Wiem, że moje komentarze nie są długie, ale masz moje wsparcie ducowe :)
    PS : Coraz lepiej ci idzie pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no już się skończyło ? Nie ja chce jeszcze ! Kurde jak mi teraz wylecisz z tym, że Hermiona jest siostrą Malfoya ( córeczka Narcyzy) to idę się zadźgać. Mówię poważnie. Aha czyli Voldemort to Draco? Dobra jest późno i pisze bzdury. A wiesz że masz nową czytelniczkę? Musisz mnie powiadamiać. Tylko jak gg? Co do rozdziału Głupi Harry, Głupia Pansy . Dziękuje koniec.
    ~Lili Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Zakazany Owoc jeszcze się nie skończył. Co do Twoich domysłów, mogę ci powiedzieć, że dobrze kombinujesz. Niedługo część z tych rzeczy się wyjaśni :) Bardzo się cieszę, że zdobyłam nową czytelniczkę :D Mam nadzieję, że nie zawiodę Ciebie i innych, którzy śledzą moją historię :)

      Usuń
  4. no dodaj coś wreszcie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsze:
    -Jak chcesz kogoś zgwałcić, to masz Blaise, na pewno się ucieszy
    Śmiałam się przez 5 minut :) Masz zadziobiste teksty w głowie

    OdpowiedzUsuń