26 sierpnia 2012

1. Nowy początek (Tess)

  Hej, dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem bloga. Mam nadzieję, że się spodoba.
Moja mała inspiracja ...

   Tess siedziała na swojej walizce i próbowała ją zamknąć. Po pary próbach w końcu udało jej się dopiąć zamek. Westchnięcie. Wiedziała, że wyjazd do szkoły z internatem był jej pomysłem, ale nie sądziła, że będzie jej tak ciężko zostawić to wszystko. Mimo tego, co się stało. Myślała, że da sobie z tym radę, jednak się nie udało i to właśnie dlatego ucieka. Ucieka jak tchórz zamiast spróbować jeszcze raz walczyć z tym. Po prostu nie ma już sił.
   - Gotowa ? - jej myśli przerwało wejście do pokoju mamy. Coś w jej głosie zdradzało, że chciałaby, żeby Tess nie jechała. Dziewczyna nie miała jej tego za złe. Rozumiała.
   - Prawie, jeszcze muszę domknąć drugą torbę - pod koniec tego zdania po jej policzkach pomknęły dwie malutkie łzy. Otarła je szybko i podeszła do niezamkniętej walizki.
   - Okej. Za godzine wyruszamy - po chwili drzwi zamknęły się.
   Tess i tym razem miała problem z zamkiem, ale uporała się z nim o wiele szybciej niż z jego poprzednikiem. Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju sprawdzając czy aby wszystko wzięła i w panicznym poszukiwaniu czegoś, czego zapomniała, a o czym jeszcze nie pomyślała. Gdy napotkała wzrokiem kolaż składający się ze zdjęć osób, które były dla niej bardzo ważne nabrała wielkiej ochoty, by zabrać ich wszystkich ze sobą. W jakiś sposób zmniejszyć i włożyć do walizki. Ale niestety się nie dało.
   - Teresa ! - rozległo się wołanie.
   - Co ? (!)
   - Znoś walizki na dół !
   - Ale czemu ? Mam jeszcze godzinę !
   - W tej chwili !
   - OK.
   Zniesienie toreb na dół było o wiele cięższe niż przypuszczała, ale w końcu, bardzo z siebie dumna, zapakowała je do samochodu.
   - Masz wszystko ?  - ojciec Tess spytał po raz ostatni, gdy zasiadł za kierownicą.
   - Tak, raczej tak. Najwyżej mi coś doślecie, albo zabiorę po świętach. Czemu wyjeżdżamy tak wcześnie ?
   - Skarbie - zaczęła Alicja Pluskota, dumna ze swojej córki matka Tess - nie gniewaj się, ale...posłuchaj, wiem, że nigdy nie miałaś zbyt dobrego kontaktu z kolegami i koleżankami z klasy, ale pomyślałam .... pomyśleliśmy, że może byłoby dobrze gdybyś się chociaż z nimi pożegnała... Teresko ?
   - Mamo ... - dziewczynie zabrakło słów. To była ostatnia rzecz, której chciała. By pokazać mu, że wygrał, że ucieka. Tak to może zastanawiałby się przez parę dni, pomyślałby, że się zabiła i ciążyłyby mu wyrzuty sumienia, pomartwił się trochę ... A teraz ... otwarcie pokaże mu, że wygrał. Że przez niego kapituluje. - Naprawdę muszę ?
   - Jeśli to co robisz ma mieć sens to tak. Tyle poświęciłaś, żeby tam pojechać. Biorąc pod uwagę wszystko co robiłaś przez ostatnie kilka miesięcy, ta rozmowa pójdzie ci jak ... bułka z masłem.
   Gdy wspięła się po schodach na drugie piętro, przywitały ją zdziwione spojrzenia koleżanek i kolegów. Przez chwilę nie wiedziała o co im chodzi, więc zawstydzona spuściła głowę w dół. I wtedy zrozumiała. Wszyscy byli ubranie elegancko - na galowo, natomiast ona pojawiła się w, co prawda czarnych, legginsach i zwykłym t-shircie. No cóż, miało jej tu w ogóle nie być... Przeleciała wzrokiem po twarzach swojej klasy. Niektóre nadal wyrażały niezłe zaskoczenie, inne odwróciły się już dawno, część niemo krytykowała jej strój. Na jedną w ogóle nie zwróciła uwagi. Nie mając co za bardzo ze sobą zrobić, przeszła na koniec korytarza i oparła się o wielkie, stare drzwi prowadzące do audytorium. Jedyną rzeczą o którą marzyła było wydostanie się stąd jak najszybciej. Zaczęła się zastanawiać, czy rodzice uwierzyli by jej, gdyby za chwilę wróciła do nich i powiedziała, że wszystko załatwiła, wsiadła do samochodu i pojechała w swoją stronę zostawiając ich wszystkich zastanawiających się, co się z nią stało. Ta wizja wydawała jej się bardzo kusząca i już miała ruszać w stronę schodów, gdy na horyzoncie pojawiła się jej, teraz była, wychowawczyni. Zawsze przejawiała niesamowite wyczucie czasu.
    W klasie zajęła ostatnie miejsce w rzędzie pod oknami. Nikt się do niej nie dosiadł, ale nie przejęła się tym bardziej niż normalnie. Była przyzwyczajona.
   - Siadajcie, moi drodzy, szybciutko, szybciutko - nad gwarem rozmów rozległ się sopran pani Grzybek. - Im szybciej zaczniemy, tym szybciej będziecie mogli nacieszyć się ostatnim dniem wolności - w odpowiedzi po klasie przeleciał pomruk niezadowolonych z tej sytuacji uczniów.
   - Jak ona wygląda ?! Nie dość, że ścięła się jak idiotka, to jeszcze ten kolor ! I ciuchy z wyprzedaży w ciucholandzie... - usłyszała "szepty" z drugiego końca klasy. Normalnie jakoś by się odszczeknęła, ale dzisiaj uspokoiła ją myśl, że najprawdopodobniej nie zobaczy ich przez najbliższe pół roku.
   - Cisza ! - krzyknęła nauczycielka. - No. Zanim rozdam wam wasze plany i podam zmiany w składzie waszych nauczycieli, mam dla was, jak podejrzewam, smutną wiadomość. Tereso, chodź tu do mnie. - Dziewczyna miała nogi jak z waty, ale dzielnie wstała i przeszła na przód klasy. - W tym roku w naszym składzie zabraknie jednej z naszych najbardziej zdolnych i pracowitych uczennic. Teresa zmieniła szkołę, ale nadal będzie figurowała w naszym dzienniku - po tych słowach, szmer, który towarzyszył pani Grzybek od początku, zmienił się w prawdziwy chaos. Każdy chciał wyrazić swoje zdanie na ten temat. Nauczycielka przywołała klasę do porządku. - Może sama Teresa coś wam powie na ten temat.  - Oczy wszystkich zwróciły się w stronę dziewczyny.
   - No więc - zaczęła i od razu usłyszała głos nauczycielki polskiego : "Nie zaczyna się zdania od więc" - Nie bardzo wiem, co mam wam powiedzieć. W ogóle nie planowałam się tu dzisiaj pojawić, ale cóż.  Co mogę wam powiedzieć ? Chciałabym podziękować za te dwa lata spędzone razem, za każde miłe słowo, które usłyszałam - "A było ich niewiele" - wsparcie w trudnych chwilach - "Jezu, jakie to patetyczne" - po prostu, za wszystko. Zmieniam szkołę, ale nie... Nie jestem w ciąży, nie jestem śmiertelnie chora, nie wyprowadzam się ...
   - To dlaczego się wynosisz ? - usłyszała głos, który znała tak dobrze. Aż za dobrze. Spojrzała na osobę, która zadał to pytanie, a jej wzrok mówił jedno - doskonale wiesz czemu.
   - Ponieważ chciałabym spróbować czegoś nowego...
   - Czegoś nowego w innej budzie, w Poznaniu ?
   - W innej budzie... z internatem... w Anglii - sprostowała Go. Parę osób spojrzało na nią przerażonych. - Chcę spróbować czegoś nowego. Myślę, że to wszystko z mojej strony. Cześć wam.
   Wyszła z stamtąd najszybciej jak mogła. Łzy, które wstrzymywała, wylały się teraz pełnym strumieniem. Stanęła na środku korytarza i schowała twarz w dłoniach. Po chwili ktoś chwycił ją za ramiona i zaczął głaskać po plecach. Coś w jej świadomości podpowiedziało, że przecież nie słyszała żadnych kroków. Spojrzała na swojego pocieszyciela i mimowolnie jęknęła. Spróbowała uwolnić się z objęć, ale uścić wokół jej ramion tylko się zwiększył.
   - Spójrz na mnie - usłyszała ciche błaganie. - Proszę.
   - Wypchaj się - odpowiedziała łagodniejszą formą tego, co pomyślała.
   - Spójrz na mnie, chociaż na sekundę. Błagam.
   - Nie.
   - Okej. Więc powiem od razu. Nie wyjeżdżaj. Nie odchodź. Nie rób mi tego. Naprawdę mi na tobie zależy - dziewczyna zaśmiała się gorzko.
   - Teraz ci się zebrało. Szybko, nie powiem. Może trzeba było o tym pomyśleć zanim zacząłeś się całować z moją najlepszą przyjaciółką na MOICH urodzinach.
   - Ja ... nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie byłem sobą.
   - I dlatego latałeś za nią przez całe wakacje ? Daj sobie spokój z tym mydleniem mi oczu.
   - To był tylko ten jeden raz - zarzekał się chłopak. - I nie latałem za nią całe lato. Dzwoniłem do ciebie. Czemu nie spróbujemy jeszcze raz ? - wyrzucił z siebie szybko.
   - Co ?! Nie, spokojnie .... Co się stało to się nie odstanie i naprawdę nadal nie mam ochoty o tym rozmawiać. I nie chce wracać do przeszłości. Zraniłeś mnie już raz i na drugi nie pozwolę. A teraz wybacz, ale mam samolot do złapania - wyrwała mu się gwałtownie i zaczęła bieg w kierunku wyjścia. Nie obejrzała się do tyłu ani razu. Po prostu biegła dopóki nie znalazła się na dworze.
   Chłodny wiatr koił rozgrzane od płaczu policzki, ale po nich spływały już kolejne łzy. Tess wzięła jeden głębszy wdech, drugi, trzeci ... Dwadzieścia oddechów później uspokoiła się, a policzków nie moczył już słony płyn. Ruszyła w stronę parkingu.
   - I jak było ? - usłyszała pytanie matki, gdy wsiadła do samochodu.
   - Bardzo ... ckliwie.
   - Wszyscy na pewno będą za tobą tęsknić - "Ty naprawdę w to wierzysz?", pomyślała dziewczyna i o mało nie zaśmiała się z naiwność matki.
   - Możemy już ruszać ? - Spytała. Adam Pluskota, dumny właściciel wychuchanego, dwuletniego Nissana, bez słowa odpalił silnik i wyjechał ze szkolnego parkingu, kierując się w nieznane.
***********************************************************************************
   - To są jakieś żarty ?! - Tess stała właśnie przed wielką lokomotywą, której przód zdobił napis : HOGWARTS EXPRESS, plakieta z numerem peronu dumnie głosiła: 9 i 3/4, a wokół niej kręcili się ludzie (nastolatkowie) ubrani w peleryny wyciągnięte z serii filmów o Harrym Potterze. - Nie mówicie poważnie...
   - Skoro w akcie desperacji zgodziłaś się, żebyśmy wybrali ci szkołę, to powinnaś się spodziewać czegoś takiego - powiedział przyjaźnie Adam. - Poza tym, miałem wrażenie, że lubisz te książki. - Poruszył sugestywnie brwiami, jakby chcąc jej przypomnieć te noce, kiedy skulona pod kołdrą i uzbrojona w latarkę przeżywała wszystkie wydane dotychczas przygody Harry'ego. Tak, to było cudowne lato.
   - Ale Hogwart ? Czytałam gdzieś, że rzeczywiście, właściciel zamku, który przedstawiał Hogwart na filmach założył tam prywatną szkołę, na wzór tej z książek, ale nie sądziłam, że to prawda. I że to do niej mnie poślecie.
   -  Nie cieszysz się ? - Alicja spojrzała zaskoczona na córkę.
   - Nawet nie wiesz, jak bardzo - dziewczyna rzuciła jej się na szyję. Potem to samo spotkało Adama.
   - Mamy coś dla ciebie - oznajmił, wręczając jej paczkę dość dużych rozmiarów. Odkąd wysiedli z samolotu zastanawiało ją, co takiego znajduje się w niej. Wcześniej nie mogła na nic wpaść, ale teraz jej wyobraźnia jakby dostała skrzydeł i do głowy dziewczyny wpadało tysiąc pomysłów na sekundę.
   - Dziękuję wam bardzo, nie trzeba było - powiedziała, rozpakowując paczkę. Czyżby była to ... - Szata. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, jest piękna ! Ale, nie ma loga domu ...
   - Logo dostaniesz, jak cię przydzielą do domu - wytłumaczyła jej matka.
   - Przydział do domu ? - powtórzyła histerycznie. - Może jeszcze mi wsadzą na głowę Tiarę Przydziału .... - odpowiedziało jej znaczące milczenie. - Nie ...
   - Tak - odpowiedzieli jej rodzice jednocześnie, po czym roześmiali się na widok miny ich córki. Po chwili rozległo się wołanie konduktora (już po angielsku), aby wsiadać do pociągu. Było ono bardziej do rodziców, niż do samych uczniów, dające im sygnał, by już wypuścić z objęć i tak nieźle zmaltretowane dzieci. Tess przytuliła matkę.
   - Będę za wami tęsknić - z trudem hamowała łzy.
   - To może wrócisz z nami do domu - nadzieja w głosie Alicji nadal tak żywa jakby znajdowały się w pokoju dziewczyny, a nie na peronie, dwie minuty przed odjazdem.
   - Obejdziemy się bez tego jacuzzi, które mieliśmy zrobić z twojego pokoju - dodał Adam.
   - To bardzo miłe - wybełkotała dziewczyna, przyciśnięta do ojca, - ale skoro jestem już tutaj, to nie mogę zawrócić. Trzymajcie się, i nie zapomnijcie karmić Karmelka! Ma być żywy jak przyjadę na święta.
   - Pisz często ! - krzyczała za nią matka, gdy wsiadała do wagonu.
   - Obiecuję ! - To było ostatnie słowo, jakie wypowiedziała, zanim pociąg ruszył, by wywieźć ją w nieznane. Do nowego jutra.
   Przeczesywała wagony szukając miejsca dla siebie i, ku jej zaskoczeniu, trafiła zupełnie pusty przedział. Bez większego wahania rozsunęła drzwi i zajęła miejsce przy oknie. Gdy, dosłownie, wepchnęła bagaż na półkę znajdującą się nad siedzeniami, naszła ją ochota, żeby zasłonić drzwi i udawać, że przedział jest pełny, ale po chwili zrezygnowała. Nie mogła być taka samolubna. Jedyne co jej została to czekać i modlić się, żeby nikt nie przyszedł.

2 komentarze:

  1. Dostrzegam parę błędów w pisowni, ale mimo wszystko początek Twojego opowiadania bardzo przyjemnie się czyta;) Na pewno będę tu częściej zaglądać;) Pisz dalej, życzę owocnej pracy;)
    Pozdrawiam gorąco;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię to opowiadanie.: ) przeczytałam sporo tego typu i myślę, że Twoje jest najlepsze.: ) całość czytam już 3.raz i chyba za szybko mi się nie znudzi. *^▁^*

    OdpowiedzUsuń