30 sierpnia 2012

4. Równowaga (Harry)

   Był w niezłym szoku, gdy zobaczył Malfoya wnoszącego Hermionę do pokoju. Nie zdziwiła go reakcja Rona - chłopak zacisnął dłonie w pięści. Harry położył mu rękę na ramieniu, jakby wyprzedzając bieg wydarzeń. Ślizgon posadził dziewczynę na specjalnym krześle, które przywołała McGonagall i przykrył ją kocem. Po prostu, bez żadnej czułości. Odetchnął z ulgą, sam nie wiedział czemu. Przeniósł wzrok na Dumbledore'a. Przechadzał się powoli po swoim gabinecie. Nagle podszedł do jednego z portretów. Jeden z dawnych dyrektorów Hogwartu zaczął coś mu szeptać.
   - Przepraszam was bardzo - powiedział Dumbledore - ale niestety obowiązki wzywają.- McGonagall podniosła się w miejsca, ale dyrektor powstrzymał ją - Później ci wyjaśnię, Minervo. Czy zechciałabyś wytłumaczyć pannie Granger co się dzieje ?
   - Oczywiście, Albusie - odpowiedziała. Dumbledore uśmiechnął się do niej i po chwili już go nie było.
   McGonagall przysiadła na brzegu łóżka Hermiony.
   - Masz jakieś pytania na początek ? - zwróciła się do niej nauczycielka.
   - Czy może pani zacząć od początku, pani profesor ?
   - Jaka jest ostatnia rzecz jaką pamiętasz ? - Na twarzy dziewczyny pojawiło się niesamowite skupienie, po nim grymas bólu.
   - Byłam sama w jakimś lesie. Było ciemno. Coś podniosło mnie do góry i i spuściło w dół. Potem wylądowałam w wodzie i zaczęłam się dusić. To wszystko.
   - Czyli każde z nas spotkało coś innego - powiedział Ron. Harry uciszył go zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze.
   - Tak, panie Weasley. Dziękujemy bardzo za tą istotną uwagę - przeniosła wzrok na Hermionę. - Nie do końca wiemy co się wtedy stało, ale wszyscy : Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Draco, Neville, Luna, i większość waszych przyjaciół, zniknęliście. - McGonagall dała dziewczynie czas na przełknięcie tej informacji. Ron, odruchowo, podszedł do niej i chwycił ją za rękę, a ona odwzajemniła uścisk. Harry również stanął przy jej łóżku.
   - Chce pani powiedzieć, że wszyscy zniknęli... śmy - szok na jej twarzy był nie do opisania. Harry przypomniał sobie, jak sam się czuł, gdy po raz pierwszy usłyszał tą historię. Jak po raz pierwszy zobaczył żywego Dumbledore'a, który od 30 lat powinien leżeć w grobie. Jak nauczyciele nic się nie zmienili. Jak w twarzach otaczających go ludzi zaczął rozpoznawać przyjaciół. Jak stał się ... sobą. Do tego dnia miał przed oczami obraz dyrektora szkoły tłumaczącego mu, że jest następnym wcieleniem słynnego czarodzieja, który się w nim obudził, kiedy skończył 11 lat.
   - Skoro tak było - Hermiona weszła w słowo nauczycielce - to czemu nie trafiłam tutaj, gdy skończyła 11 lat, tylko dopiero teraz.
   - Cóż, z Hermioną był taki problem, że dość dobrze się w tobie ukryła. Dopiero niedawno zdołaliśmy cię namierzyć, ponieważ dopiero niedawno ujawniły się twoje zdolności magiczne. Jak myślisz, jakim cudem twoi rodzice wpadli na pomysł, żeby zapisać cię do szkoły przypominającej Hogwart  ?
   - Chwila, ja mam magiczne zdolności ?!
   - Tak, jesteś ... czarodziejką. - Kolejna informacja do przetrawienia. Harry czuł, że Hermionę czeka jeszcze dużo takich momentów.
   - Jakiś czas temu ... zaczęło się od tego deszczu ?
   - Tak, od tego momentu.
   - Czyli przez piętnaście lat żyła we mnie jakaś inna osoba ?
   - To nie do końca tak. Ty jesteś tą osobą. Jesteś Hermioną, tyle że trochę inną. Masz kilka dodatkowych cech, ale to nadal ty.
   - To znaczy...
   -  Że nazywasz się Hermiona Granger. Byłaś nią zawsze i już zawsze będziesz.
   - Czy to samo stało się z resztą, z profesorem Dumbledore'em  i profesorem Snape'em.
   - Tak. Nie wiemy dlaczego, ale oni również przeszli reinkarnację. 
   Po chwili dziewczyna zadała pytanie, którego wszyscy się bali:
   - Czy Voldemort też mógł ... ?
   - Właśnie tego się obawiamy. Jak na razie nie wykazuje żadnej wzmożonej działalności, ale on wie jak się ukrywać, dlatego ... - Harry nie obawiał się tego. On po prostu wiedział. Czuł go. Wiedział, że jest gdzieś tam, czekając na odpowiednią chwilę. Ron trzepnął go w ramię i wrócił do rzeczywistości. Hermiona piła właśnie ten okropny eliksir powstrzymujący wspomnienia. Od tego czasu dziewczyna będzie zapamiętywała wszystko na nowo. Oprócz najbardziej potrzebnych informacji, na nowo będzie uczennicą piątego roku w Hogwarcie. Zostaną jej własne wspomnienia jak i wspomnienia poprzedniej Hermiony, ale tylko do momentu, w którym ta Hermiona (Jezu, jakie to pokręcone) wypiła eliksir, czyli do początku piątej klasy.  Tym lepiej dla niej. On i Ron nie pamiętali niczego ze swojego poprzedniego wcielenia po pierwszym dniu w Hogwarcie, ale wiedzieli, że z Hermioną łączyła ich szczególna więź. To że nie pamiętali nie znaczyło, że nie wiedzieli. Jakiś czas temu, dobre kilkanaście lat jedna z byłych uczennic Hogwartu napisała książkę na podstawie ich przygód. I mogłoby to być nawet niezłe, gdyby nie fakt, że wszystko zostawiła takie, jakie było w rzeczywistości : Imiona, miejsca, zdarzenia. Dobrze, ze chociaż przesunęła się z czasem. Gdy książka wyszła (czemu jakimś cudem nie zapobiegło Ministerstwo) okazała się absolutnym hitem. Wszyscy ją znali i wszyscy chcieli być jak jej bohaterowie. Niektórym to marzenie się spełniło lub właśnie spełniało.
   W filmie wystąpili aktorzy nawet do nich podobni. Ale po ostatniej części filmu wrzawa wokół nich ucichła. Zostało jeszcze kilka (set) osób, które nadal wielbiły Harry'ego, ale to byli po prostu nieszkodliwi mugole.
   Harry wrócił do rzeczywistości, gdy usłyszał swoje imię.
   - Panie Potter, jest pan z nami ? - McGonagall spojrzała na niego.
   - Oczywiście, pani profesor.
   - Dobrze - zwróciła się w stronę Hermiony. - To wszystko, co chcieliśmy ci powiedzieć. Teraz wrócisz do skrzydła szpitalnego ...
   - Czy nie mogłabym pójść do dormitorium, pani profesor ? Czuję się już całkiem nieźle. - Nauczycielka spojrzała pytająco na Snape'a. Ten przyjrzał się dokładnie dziewczynie, po czym, niespodziewanie rzucił do niej swoją różdżkę, którą ta złapała.
  - Nie ma żadnych przeciwwskazań, ale wolałbym, żeby ktoś panią do niego zaniósł, panno Granger - powiedział, jak zwykle, sztywno. - Draco ?
   Ślizgon, niechętnie ruszył w stronę dziewczyny.
   - Może my ją zaniesiemy - powiedzieli równocześnie Harry i Ron, ale Malfoy miał już dziewczynę na rękach. Oboje nie byli tym zachwyceni.
   - Pani profesor - Hermiona odwróciła głowę w kierunku kobiety. - Ja ... nie ma różdżki, ani podręczników, no nie licząc tych mugolskich ....
   - No tak. Jutro ktoś wybierze się z tobą na Pokątną. O pieniądze się nie martw - powiedziała, uprzedzając kolejne pytanie uczennicy - zostawiłaś sobie całkiem niezłą sumę. - Z tymi słowami ruszyła w kierunku drzwi i otworzyła je przed Malfoy'em, który z dziewczyną na ramionach zaczął schodzić w dół. Tym razem odbyło się bez komentarzy. Spokojnie niósł Hermionę. Harry i Ron kroczyli tuż za nim, nie bardzo zadowoleni z zaistniałej sytuacji. Gdy stanęli przed portretem Grubej Damy, do którego dotarli wyjątkowo szybko Ron odezwał się :
   - Możesz ją już odstawić na ziemię, Malfoy - chłopak, o dziwo, wykonał polecenie bez żadnego sprzeciwu. Cieszy się, że już nie musi jej dotykać, pomyślał Harry.  Postawiona na własne nogi Hermiona wyglądała dość mizernie.
   - Dzięki - powiedziała cicho do Ślizgona. Ten odpowiedział skinieniem głowy i ruszył w stronę schodów.
   - Idiota - mruknął Ron. - Czerwone Frugo.  
   Hermiona roześmiała się, ale po chwili złapała się za brzuch.
   - Co jest ? - Harry zaniepokoił się. Był pewny, że dziewczyna powinna zostać jeszcze w skrzydle szpitalnym.
   - Nic, nic - wyprostowała się. - Przeżyję.
   Gdy weszli do pokoju wspólnego, nikogo tam nie było.
   - Która godzina ? - Ron i Harry spojrzeli po sobie. Żaden nie miał zegarka.
   - Druga w nocy - usłyszeli głos Ginny, która po chwili ściskała Hermionę. - Jak dobrze, że wróciłaś.
   - My też się cieszymy -z ciemności wyłonili się Fred i George. - Już nie miał kto nam prawić kazań.
   Po chwili pojawiło się jeszcze więcej osób. Hermiona przechodziła z rąk do rąk, aż w końcu znów trafiła do Rona i Harry'ego.
   - Okej, teraz do łóżek, dzieci - rozległ się głos Freda. - Dorośli muszą porozmawiać.
   Parę osób chciało wyrazić swój sprzeciw, ale poddało się zmęczone po tym długim dniu. W pokoju zostali tylko Harry, Ron, Hermiona, Neville, Ginny i bliźniacy.
   - No więc ? Opowiesz nam coś o sobie ? - zapytał George.
   - Bardzo chętnie, ale jutro. Nie gniewajcie się, ale chciałabym już się położyć. - Dziewczyna wstała i ruszyła w kierunku schodów do dormitorium.
   - Hermiona ? Mała zmiana - Ginny wskazała drugie drzwi.
   - Dobranoc !
   - Dobranoc ! - odpowiedzieli chórem.
   - Zmieniła się - powiedział Neville, gdy tylko drzwi się za nią zamknęły.
   - Trochę - potwierdziła Ginny. - Ale to nadal ta sama odważna, mądra i czasami przemądrzała Hermiona.
   - Słyszałam - rozległo się z góry. - Też wam kocham - wszyscy się roześmiali.
   - Ta wersja jest bardziej to przełknięcia - dodał swoje trzy grosze Fred.
   - Ale bez kazań i tak się nie obejdzie - zawtórował mu George.
   Harry i Ron nie odzywali się.  Dla nich najważniejsze było to, że wróciła ich przyjaciółka. I to na dobre. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz