26 grudnia 2012

Rozdział 16


Ten rozdział dedykuję : Alisia, Alicji E., Weronice M., Asi B. i wszystkim stałym czytelnikom. Dziękuję, że jesteście i wpieracie mnie :)

W świąteczny poranek Hermiona obudziła się dość wcześnie, ale jeszcze kilka minut leżała z zamkniętymi oczami, wygrzewając się pod ciepłą i przytulną kołdrą. Ten dzień zapowiadał się cudownie. Dziewczyna ziewnęła i przeciągnęła się, zahaczając o coś stopą. A dokładnie, o kogoś.  Zaskoczona otworzyła oczy. Malfoy spał spokojnie zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy, czyli zdecydowanie za blisko. Hermiona delikatnie odsunęła się i usiadła, uważając, żeby nie obudzić śpiącego chłopaka. Wyglądał jakoś inaczej. Jego blond włosy, jeszcze nieskażone żelem, układały się we wszystkie strony, z czym nawet było mu do twarzy, a od jego samego emanował spokój. Zniknął gdzieś ten chłód i dystans, którymi się otaczał za dnia. Została tylko ta duma, widoczna nawet w pozie, w której spał.
Hermionie było strasznie głupio z powodu tego, co zrobiła poprzedniego wieczora.  Sama nie wiedziała, co ją napadło, żeby w nocy wparować do pokoju wspólnego Slytherinu.  Miała wielką nadzieję, że to było tylko głupi sen.  Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na śpiącego Ślizgona. Na pewno miał z niej niezły ubaw. I jeszcze ten komentarz o pokoju… Gryfonka podjęła szybką decyzję.  Zgarnęła swoją poduszkę z łóżka i ruszyła w stronę wyjścia. I tak dzisiaj będzie musiała się skonfrontować z Malfoy'em i chciała zrobić to jak najpóźniej.  Przemierzała lochy z niemiłym wrażeniem, że za każdym zakrętem będzie na nią czekał Snape albo pani Norris. Wszystkie nieprzyjemne odczucia zniknęły, gdy wróciła do salonu wspólnego Gryffindoru. Oczywiście, nie odbyło się bez kazania od Grubej Damy, z którą w pewnej części się zgadzała, ale w końcu były święta i chociaż raz obraz mógł jej odpuścić.
Pokój wspólny był w takim samym stanie, w jakim zostawiła go wychodząc i chociaż na pierwszy rzut oka nic się nie wyróżniało, to jednak w powietrzu czuć było jakąś zmianę.  Hermiona wdrapała się po schodach do dormitorium i wtedy to zobaczyła. Kupkę prezentów w nogach jej łóżka. Co prawda sama wręczyła lub wysłała dwucyfrową liczbę prezentów, ale nie spodziewała się jej dostać.  Na pierwszy ogień poszło dziwnie opakowane wielkie pudło, w którym okazało się znajdować podręczny kuferek ze środkami do pielęgnacji miotły, do złudzenia przypominający ten, który dała Harry'emu na trzynaste urodziny i który był właśnie od niego. Potem przyszedł czas na książkę od Rona - "Rzuty, ataki, uniki, czyli jak zostać wspaniałym Ścigającym". Hermiona uśmiechnęła się pod nosem.
Godzinę później, Hermiona, we wspaniałym nastroju pojawiła się na świątecznym śniadaniu w Wielkiej Sali. Kiedy już (prawie) wszyscy złożyli sobie życzenia, zasiedli do stołu, który uginał się pod ciężarem świątecznych potraw. Pech chciała, że dziewczyna usiadła koło Malfoy'a, a naprzeciwko McGonagall i Snape'a. Ślizgon wydawał się dziwnie rozkojarzony, nieobecny duchem w tak dużym stopniu, że nasypał cukru na jajko i w ostatniej chwili zrozumiał swój błąd. Ze złością odłożył je na talerz i sięgnął po ciasto - jedyną rzecz pozostałą na stole.
- Minerwo ? - profesor Sprout zwróciła się do opiekunki Gryffindoru. - Jak wiesz, Mike jako jedyny Puchon zostaje na święta - Hermiona spojrzała na pierwszaka, który był hybrydą Harry'ego i Malfoy'a. Miał blond włosy, duże zielone oczy i wyraz wiecznej dumy na twarzy. - I nie chciałabym, żeby został sam w pokoju wspólnym na całe ferie. Czy mógłby zamieszkać na ten czas w wieży Gryffindoru?
- Oczywiście, Pomono. Panna Granger nie ma nic przeciwko, prawda ? - Hermiona pokręciła przecząco głową.
- Chciałbym zauważyć  - wtrącił się Snape - że pan Stewart może czuć się nieco nieswojo w towarzystwie - tu zrobił dłuższą przerwę i uśmiechnął się złośliwie - dziewczyny.
- Co w takim razie proponujesz, Severusie ? - spytała chłodno McGonagall.
- Pan Stewart i panna Granger zamieszkają na czas ferii świątecznych u Slytherinu.
- Dlaczego u was ? Salonowi Gryffindoru nic nie brakuje ?
To zdanie rozpoczęło między nimi długą dyskusję, której z czasem zaczęli  przysłuchiwać się wszyscy uczestnicy śniadania. Nauczyciele zasypywali się coraz bardziej bzdurnymi argumentami, a żadne z nich nie chciało ustąpić. Hermiona z niemałym rozbawieniem przysłuchiwała się tej wymianie zdań. Wydawało jej się, że McGonagall i Snape nie przepuszczą żadnej okazji, by sobie dogryźć.  ("Na ich miejscu nie chciałabym spać w miejscu, gdzie można spotkać starego, krzywonosego nietoperza"). W końcu, za pomocą mediacji profesora Dumbledore'a, udało im się dojść do porozumienia. Pierwszy tydzień u Ślizgonów, drugi u Gryfonów. Hermionie nie uśmiechało się ani jedno, ani drugie. Dwa tygodnie z Mafloy'em nie były tym, o czym marzyła.  Przy stole zapadła cisza, po której wszyscy wrócili do przerwanych rozmów. Tylko Hermiona siedziała cicho, wpatrzona w talerz. Od kilku dni towarzyszyło jej to dziwne uczucie, którego nie mogła się w żaden sposób pozbyć. Była szczęśliwa, ale czegoś jej brakowało. Jakby ta radość była niepełna, a na całym świecie istniał tylko jeden element, który mógł tę lukę wypełnić.
Wieczór i czas przeprowadzki do salonu Slytherinu przyszły dla niej za szybko. Stanęła pod wejściem do pokoju wspólnego Ślizgonów, gdzie czekali już na nią Malfoy i Mike. Ślizgon wpuścił ich do środka. Salon wyglądał tak samo jak poprzedniego wieczora. Tylko wielka kanapa zrobiła się jeszcze większa, a stojący obok niej stolik zawalony był najróżniejszymi przekąskami i napojami.
- Stewart, ty będziesz spał w pokoju Crabbe'a. Granger, na ciebie czeka pokój Goyle'a.
- To ja już wolę kanapę - odpowiedziała Hermiona i usiadła na niej. Na myśl o używaniu łóżka i łazienki Goyle'a zaczęło ją skręcać w nieprzyjemny sposób.
- Jak chcesz - Malfoy i Mike weszli po schodach na górę, by Puchon mógł odłożyć swoje rzeczy.
Hermiona natomiast usadowiła się na rozłożonej kanapie, zawalonej zielono-srebrnymi poduszkami i kocami. Dziewczyna owinęła się jednym i przytuliła do boku kanapy. Po chwili pojawili się chłopcy. Malfoy wskoczył w ten sam dres, który miał w dniu ich pierwszego szlabanu. Na wspomnienie jak chłopak przyszedł ubrany na początku, zawstydziła się. Mike usiadł tuż koło niej, natomiast Malfoy stanął przy wielkim telewizorze.  
- Oglądamy coś ? - spytał ich Malfoy.
- Jakieś propozycje, Malfoy ? - Hermiona przyjrzała się tytułom płyt stojących na półce pod ekranem. "Koszmar z ulicy Wiązów", "Ring", "Klątwa", "Piła 1-6", "Piątek 13-stego", "Oszukać przeznaczenie 1-3" i inni przedstawiciele tego gatunku nie były zbyt dobrym pomysłem.
- "Jeździec bez głowy" z Deepem.
- To nie najlepszy pomysł.
- Dlaczego ?
- Pomyślmy… może dlatego… - wskazała głową na Mike'a.
- Nie będziesz się bał ? - Malfoy zwrócił się do Puchona.
- Nie ! - odpowiedział Stewart z hardą miną. Hermiona westchnęła.
- No widzisz ! - Malfoy tryumfował.
- Ale on ma dopiero 11 lat ! Jest za mały na taki film.
- Przecież…
- Ja chcę obejrzeć ten film ! - przerwał im Mike, wodząc po nich wzrokiem pełnym błagania.
- Ok. Ale jak będziesz miał koszmary nocne, to twoja sprawa.

Pół godziny później Hermiona jak najdelikatniej zamknęła za sobą drzwi do pokoju Crabbe'a i bezszelestnie zeszła po schodach, gdzie czekał na nią Malfoy.
- I jak ? - zapytał.
- Zasnął. Cudem - odpowiedziała, rzucając się na kanapę. Usypianie Mike'a zabrało jej dużo energii.
- Mięczak.
- Dziwisz mu się ? Ma dopiero 11 lat !
- Ja w jego wieku oglądałem gorsze filmy i się nie bałem.
- Taa.. bo pewnie cały seans przytulałeś się do mamusi - nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się. - Co ?
Malfoy nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Błagam, Malfoy, powiedz, że żartujesz - zaprzeczył. Hermiona była rozdarta. Chciała dokończyć film, ale niektóre sceny sprawiały, że przewracało jej się w żołądku. W końcu jednak ciekawość zwyciężyła. - Ok.
- Serio ?! - Malfoy wyglądał na zaskoczonego.
- Tak. Zanim się rozmyślę - Hermiona porwała ze stolika miskę ze solonymi chipsami oraz butelkę coli ze słomką i ponownie owinęła się w koc. W tym czasie Malfoy podszedł do telewizora i ponownie nastawił film.  Po chwili usiadł koło niej.  Zaczęli od tego samego momentu, w którym Mike z krzykiem wybiegł z pokoju. Hermiona poszła za nim, by go uspokoić i przekonać, że żaden jeździec bez głowy o spiłowanych na ostro zębach nie jest w stanie wedrzeć się do Hogwartu i go zabić. 
Hermiona zagryzała chipsa za chipsem i popijając je colą, która miała zbawienny wpływ na jej żołądek.
- Do bani - mruknął Malfoy i wyciągnął różdżkę. - Nox.
Lampy zgasły, a jedynym źródłem światła stał się ekran. Hermionie zdawało się, że Malfoy jest jeszcze bliżej niej, a jej serce zaczęło wybijać dziwny rytm. Zapach jego perfum, tak dobrze jej już znany drażnił zmysły. Dziewczyna spojrzała na niego kątem oka. Malfoy siedział wpatrzony w ekran, a na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. Beznamiętnie podążał wzrokiem za bohaterami filmu. Hermiona poszła za jego przykładem, starając się opanować to dziwne uczucie w brzuchu, jakby coś po nim biegało.
Hermiona skończyła swoje chipsy i odstawiła miskę. Jeśli rzeczywiście będzie tu spać, musi potem wytrzepać kanapę ze wszystkich okruszków. Film był jeszcze bardziej przerażający niż na samym początku. (Uwaga! Spoiler!) Nadeszła scena, w której Crane poszedł do czarownicy. Gdy czarownica skoczyła na Ichaboda, Hermiona krzyknęła i wtuliła się w Malfoy'a, a chłopak otoczył ją ramionami i schował twarz w jej włosach. Trwali tak, aż Crane wyszedł z jaskini. Dopiero po chwili dotarło do Hermiony w jakiej pozycji się znajdują, delikatnie, ale stanowczo wyplątała się z ramion Malfoy'a.  Zapanowała niezręczna cisza.
- Naprawdę się tak przestraszyłaś ? - zakpił. Hermiona przyjrzała mu się dokładnie. Jego twarz wyrażała kpinę i pogardę, ale zaciśnięte pięści i lekko rozszerzone źrenice zdradzały, że ta scena również na nim wywarła, może nie tak duże, ale jednak wrażenie.
- Nie, bo nie ma nic strasznego w tym, że ubrana w podarte szmaty bezoka kobeita z wężem zamiast języka i jeszcze innymi dziwactwami rzuca się nagle na faceta i mówi głosem rodem z "Egzorcyzmów…".
- Spietrałaś ! Granger boi się zwykłego filmu - zaśmiał się, co przeszkadzało jej w oglądaniu "Jeźdźca…".
- Cicho bądź - jęknęła.
- Spanikowałaś ! - Hermiona nie wytrzymała i przywaliła mu z poduszki. 
Chwilę później sama z niej dostała. Nie pozostała mu dłużna. Chłopak zrobił unik w bok i zamachnął się, ale Hermiona była szybsza i już po chwili była nad nim. Siedziała na jego nogach, przyciskając mu poduszkę do klatki.
- Granger, nie wiedziałem, że jesteś taka chętna.  Trzeba było wcześniej powiedzieć, to bym ci kogoś znalazł - Hermiona pozwoliła poduszce z jego klaty wylądować na jego twarzy i wróciła na swoje miejsce.
Malfoy poszedł w jej ślady i chociaż przez pierwsze pięć minut nie odzywali się do siebie, po chwili zaczęli przerzucać między sobą luźne komentarze, tak, że po chwili horror zmienił się w komedię. Jedynie scena tak zwanego "pocałunku" między jeźdźcem a walniętą macochą sprawiła, że skrzywiła się, a chipsy podjechały jej do gardła. Zakończenie podobało jej się najbardziej. Gdy skończyły się napisy końcowe, zapalili światło.
Kanapa była cała w okruszkach, żelkach i innych przekąskach, a na rogu widniała wielka, mokra plama.
- Nadal jesteś pewna, że chcesz tu spać, Granger ?
- Nie - Hermiona zerknęła na zegar. Było po północy. - Malfoy, właśnie pobiłeś swój rekord. 24 godziny bez złośliwości i przezwisk. No prawie, ale zawsze coś.
- Miałem dzień dobroci dla zwierząt. Nic szczególnego.
- Bożonarodzeniowy cud ! Zwierzęta o północy mówią ludzkim głosem.
- Granger…
- Ej, raz możesz odpuścić. Są święta !
- Dzień jak każdy inny. Dostajesz tylko prezenty.
- Nieprawda - Hermiona uwielbiała Boże Narodzenie i teraz broniła go z całych sił. - Jest to jeden z najlepszych dni w roku ! Nie czujesz tego ? Tej atmosfery, ciepła, magii ?  Na jeden dzień zapomina się o wszystkich problemach, troskach, liczą się tylko ludzie, z którymi jesteś.  Wszystko się zmienia.  Na lepsze.
- Jak chcesz - mruknął. 
- Który raz spędzasz święta w zamku ? - zapytała.
- Piąty - odpowiedział machinalnie.
- Nie byłeś w domu na święta od pierwszej klasy ?! - wzruszenie ramionami.
- Bywa.
- Ale…
- Jest jak, ok. ? Koniec tematu.
- Jak chcesz. To gdzie ten pokój Goyle'a ?
Malfoy zaprowadził ją pod same drzwi, które sąsiadowały z wejściem do jego pomieszczeń.
- Wejście tutaj to akt heroizmu - powiedział Ślizgon. Hermiona wywróciła oczami i wtedy zauważyła ozdobę przywieszoną do sufitu. - Jemioła - Malfoy stanął koło niej.
- Pewnie pełno w niej nargli - uśmiechnęła się pod nosem.
- Nargli ?
- Nie ważne.
- Jesteśmy pod jemiołą. Wiesz co to znaczy, prawda ? - Malfoy uśmiechnął się sugestywnie.
- Śnisz.
- Tradycja to tradycja - chłopak przysunął się jeszcze bliżej.
Serce Hermiona zaczęło bić coraz szybciej, a oddech zaczął się załamywać. On nie mówi poważnie, prawda ? Hermiona panikowała wewnątrz. Przecież to Malfoy. On nie jest w stanie tego zrobić ! W końcu Gryfonka nie jest czystej krwi, więc dla Ślizgona była by to największa hańbą. Poza tym, gdyby dowiedział się o tym ktoś ze ślizgońskiej "elity". Nie, Malfoy nie ryzykowałby tak bardzo. Ale z drugiej strony, nikogo tu nie było poza nimi i śpiącym na górze Stewartem, a ona w życiu nie przyznałaby się do czegoś takiego.  Twarz Malfoy'a była coraz bliżej. Hermiona chciała się odsunąć, ale postanowiła, że nie stchórzy. Nie da mu tej satysfakcji.  Kilka centymetrów bliżej, Ślizgon nagle przekręcił głowę i jego usta delikatnie musnęły policzek Hermiony. Dziewczyna zesztywniała pod wpływem tego dotyku.  Skóra, w miejscu w którym pocałował ją Malfoy, zaczęła piec, wręcz parzyć. Chłopak spojrzał na nią i zaśmiał się. Gryfonce ta sytuacja wcale się nie uśmiechała, ponieważ to uczucie, gdy Malfoy dotknął jej policzka bardzo jej się spodobało.
- Teraz twoja kolej - postawił wyzwanie. Hermiona zmrużyła oczy, mając ochotę wytrzeć mu ten uśmieszek. Ale przyjęła rękawiczkę. Przysunęła się do Malfoy'a, nie spiesząc się. Delikatnie przybliżyła usta do jego policzka.
- Wesołych Świąt, Draco - szepnęła i złożyła na jego policzku pocałunek.
- Wesołych Świąt, Hermiono - odpowiedział. Gryfonka obdarzyła go ciepłym uśmiechem i zniknęła za drzwiami, zostawiając go samego na korytarzu.
Pokój Goyle'a był duży, przestronny i czysty, co Hermiona z pewnością zawdzięczała skrzatom domowym.   Wielkie łóżka z czterema kolumnami miało zielono-srebrne zasłony, meble były w kolorze intensywnej zieleni, za zaczarowanym oknem był dzień i padał śnieg, natomiast na drzwiach wielkiej szafy, znajdowało się lustro. Dziewczyna podeszła do niego. Z tafli patrzyły się na nią zielone, roześmiane oczy, w ładnej, uśmiechniętej twarzy. Na jej policzkach kwitły czerwone rumieńce. Cała Hermiona była gorąca jak wulkan. Coś w jej wnętrzu płonęło, chciało się wydostać na światło dzienne. Jakieś bliżej nieokreślone pragnienie czegoś lub… kogoś. Położyła torbę na łóżku Goyle'a , wyciągnęła z niej wszystko, co było jej potrzebne, żeby przygotować się do spania i poszła do łazienki.
Długi, zimny prysznic ostudził jej ciało i w pewnym stopniu myśli.  Hermiona położyła się na łóżku i zamknęła oczy. Pod powiekami nadał widziała twarz Malfoy'a nachylającą się, by ją pocałować. I pamiętała, co wtedy czuła. Chciała, by to zrobił. I właśnie to ją przerażało. Przecież to był Malfoy. No właśnie, Malfoy. Malfoy, który zaczął jej się podobać. Jego arogancja, duma, wścibstwo i wrodzone chamstwo były coraz bardziej znośne. Stawał się kimś, kogo chciała poznać.


2 komentarze:

  1. Cudownie !!! Mam nadzieję że następny rozdział pojawi sie niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo za dedykację :*
    Zacytuję: "Jesteś Bogiem, Bogiem. Uświadom to sobie, sobie."
    Gdy czytałam notkę, cały czas uśmiechałam się jak głupia do telefonu (czytałam już wczoraj, ale nie mogę komentować przez telefon...). Dobrze, że nikt mnie wtedy nie widział :D Niektóre teksty (jemioła, pewnie pełno w niej nargli) rozwaliły mnie. A te filmy Dracona <3 Najlepszy z Deepem (dziękuję) <3 Akcja świetnie się rozwija. Kocham właśnie takie wydarzenia :D Już jestem ciekawa co zdarzy się do końca przerwy <3 Czekam na następną notkę :D
    ~Draco

    OdpowiedzUsuń